67
Products
reviewed
3678
Products
in account

Recent reviews by MujStach

< 1  2  3  4  5  6  7 >
Showing 1-10 of 67 entries
4 people found this review helpful
4 people found this review funny
4.0 hrs on record
Operator śledziłem jakoś od dwóch miesięcy, czyli od momentu gdy sięgnąłem po wersję demo. Jako strimer miałem nadzieję, że otrzymam grę za darmo, lecz dostałem odmowę, co nie powiem trochę mnie zdziwiło.
Byłem zły, ale że było mi za mało gier przypominających gatunek detektywistyczne w stylu Return of the Obra Dinn, albo The Case of the Golden Idol, to nie mogłem sobie pozwolić, aby gra przeszła koło mojego nosa. No i ostatecznie mogę przyznać, że nie żałuję wydanych pieniędzy.

The Operator jest to gra przygodowa w stylu trochę Visual Novel, lecz wszystkie teksty dzieją się na ekranie komputera (w sensie tego w grze, a nie stricte naszego, choć w pewnym sensie też). Rozpoczynamy historię jako świeżo upieczony "Operator" dla FDI (nie mylić z FBI). Przez pierwsze minuty zapoznajemy się czym jest operator, gdzie mamy pokazane drzewko kadr, które ma nam uzmysłowić jak wygląda cała organizacja w działaniu. Naszym zadaniem jest pomaganie agentom w terenie, którzy prowadzą swoje dochodzenia w poszukiwaniu przestępców. Szybko poznajemy ich tutejszy teamspeak komunikacyjny i poznajemy dyrektora, który się podaje za naszego przyjaciela, osobę przekazującą nas do kontatkowania się z agentami i samych agentów.

Fabuła jest poprowadzona trochę w sposób hollywoodzki, więc tak naprawdę nie będzie zbyt wiele osób, z którymi będziemy mieli częsty kontakt, ale na tyle dobrze się rozwija, że na nudę raczej nie będziemy marudzić. Jeśli chodzi o sam rozwój fabuły, to nie brakuje zwrotów akcji czy różnych zabaw z narracją, dzięki czemu przez cały czas gra nie nudzi. Jedyne większe przestoje mogą być przy zagadkach, lecz jeśli nie przepadamy za zbyt dużym główkowaniem, to nic nie stoi na przeszkodzie aby wcisnąć stosowny guzik i z każdym kolejnym kliknięciem daje nam co raz większe podpowiedzi jak coś rozwiązać. Dlatego w grze odnajdzie się każda osoba, która ma ochotę poznać fajnie opowiedzianą historię.

W grze są przewidziane nawet wybory, lecz obawiam się że przez wzgląd na sam finał raczej nie mają znaczenia. Jeśli wybierzemy coś, co by pokierowało grą na całkiem inne tory, to zwykle przewidują komentarz typu "no nie możesz tak zrobić" i zaraz ten wybór jest wykreślany, więc wybory są raczej iluzoryczne. Co prawda po zakończeniu gry domyślam się, które wybory mogą mieć faktycznie znaczenie, lecz nie wpłynie to w gruncie rzeczy na finał, który na 99% będzie ten sam, przez co historia jest zwyczajnie liniowa.
Czy to źle? Powiem szczerze, że mi to nie przeszkadzało, co dziwne bo w każdej innej grze zdecydowanie uznałbym to za spory minus, a tu raczej się tym nie przejmuje. Nawet mimo to miałem ochotę przejść drugi raz zaraz po pierwszym przejściu, gdyż sama historia mocno przypadła mi do gustu i pewnie jeszcze zdarzy mi się do niej wrócić.

W skrócie mówiąc, w tej historii nie brakuje zwrotów akcji, potrafi nie raz zaskoczyć gameplayowo, wciąga do samego końca i zakończenie przynajmniej mnie nie zawodzi. Samą grą byłem pozytywnie zaskoczony i polecam wszystkim osobom, które nie boją się grzebać po instrukcjach w grze i przeglądać różne teksty, zgłębiać informacje z czystej ciekawości w poszukiwaniu jakichś ciekawostek.

Z moich odczuć, dałbym grze 4/5, choć pewnie bliżej jest jej 3/5, ale jest to i tak fajna pozycja do zapoznania się.
Posted 3 August. Last edited 3 August.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
11 people found this review helpful
4.2 hrs on record
SCHiM to jedna z tych gier Indie, na które czekałem od chwili pierwszej zapowiedzi. Gdy ostatecznie wyszła i trafiła na moją bibliotekę, to byłem ciekawy, czy jakoś znacząco rozwijają pomysł bohatera skaczącego po cieniach.
Niestety moje oczekiwania wobec niej były za duże jak na kontent który oferuje, nie wspominając o cenie.

Zacznijmy od tego, że SCHiM to indyk o w zasadzie jednym pomyśle ciągnącym się do samego końca. W moim przypadku przejście gry z okazjonalnym rozglądaniem się za znajdźkami po mapach zajęło około 4 godziny. Jestem pewny, że speedruny mieszczą się w godzinę.

Gra przy pierwszym uruchomieniu oferuje zwyczajnie tryb przygodowy, który jest niemy i cała historia jest opowiadana animacjami postaci, lecz raczej da się domyśleć o co chodzi. W tym wypadku gra opowiada historię pewnego NPC-a, którym sterujemy wraz z SCHiM-em kryjącym się w jego cieniu i w czystym skrócie jest to historia jak się nasz NPC rozwija w życiu.
W pewnym momencie nasz SCHiM rozłącza się od gospodarza i nie jest w stanie go dogonić, więc jak się wszystko okazuje, gra jest zbudowana wokół szukania naszego przyjaciela skacząc od cienia do cienia.
Jedynie co mogę powiedzieć z tej historii, to uważam że jest zbyt mocno rozwleczona.

W ogóle jest to gra prawdopodobnie głównie pod speedrunnerów, bo poza samym skakaniem... nie ma nic.
Serio, na tym polega cała gra i całe moje 4 godziny gejmpleju, szukaniu ścieżek, którymi mamy dotrzeć do celu, gdzie możemy sobie pomóc stosownym przyciskiem i tak w kółko wojtek do samego końca. Jedyne innowacje jakie się pojawiają, to interakcje z przedmiotami posiadającymi cień, które są uprzedzone skromną animacją ze stosownym dźwiękiem, oraz sama zabawa z cieniem na mapach, lecz tych jest tak mało, że można policzyć na palcach jednej ręki. Mamy tu np. nakładające się źródła światła nocą od lamp i musimy obserwować jak ludzie się poruszają by w odpowiednim momencie wskoczyć do ich cienia, podobnie z burzami, gdzie błyskawice oświetlają na chwilę obiekty, które normalnie nie mają wokół źródła światła. Niby coś kombinują przez całą grę, ale jest tak to rozwleczone w czasie, że to stanowczo za mało. W porównaniu chociażby do gry jak Pizza Tower, w której dosłownie każda mapa czymś się różniła i można było traktować jak osobny biom, tak tutaj po prostu przeplata się kilka pomysłów z cieniami przez całą grę, które się powtarzają i tyle.

To niestety za mało, żeby na dłużej utrzymać gracza przy tytule. Zwłaszcza, że z początku ma się wrażenie, że to tzw. Comfy chill gierka do okazjonalnego poskakania, ale tak naprawdę czasem jest serio ciężko znaleźć ścieżkę po której mamy się poruszać. Niby okoliczne znajdźki mają nas zachęcić do eksploracji, ale to jednak za mało (nie wspominając o fakcie że naprawdę ciężko jest je czasem znaleźć, a jedyna podpowiedź że są niedaleko, to skaczący gdzieś nieopodal SCHiM, który czeka, aż znajdzie cień do zamieszkania), zwłaszcza że poza praktycznie faktem samego znalezienia nie dają absolutnie nic, nie ma nawet galerii by potem te przedmioty obejrzeć i wejść jakoś w interakcję, najwyraźniej twórcy nie pomyśleli nawet o takiej opcji.

Jest to tak prosta gra, jak wygląda na trailerze, nie oferuje zupełnie nic więcej poza tym. Nawet sama historia NPC-a nie jest porywająca i co chwilę po godzinie grania miałem ochotę żeby już się skończyła, bo zwyczajnie jest nudna. Nowości po prostu pojawiają się za rzadko i za szybko wraca się do podstawowego skakania, tu absolutnie nic więcej się nie robi.
Dlatego piszę że to gra dla speedrunnerów. Zwłaszcza że zaraz po skończeniu gra oferuje tryb tylko z jednym skokiem zamiast dwóch od cienia, albo tryb jednego życia na całą mapę, co jest przewidziane stosownym osiągnięciem.

Tak więc dobrze się zastanówcie czy myślicie na poważnie o tej grze jako speedrunnerskiej, na której będziecie chcieli poświęcić więcej niż jedno przejście, w przeciwnym razie to strata czasu i pieniędzy.
Zwłaszcza, że grę wycenili na 25 dolarów, a w Polsce kosztuje nawet 115 zł bez grosza, co jest absurdalne pod względem kontentu jaki oferuje. Powinien kosztować max 10 dolarów/40 zł na premierę, a później standardowo czekać na jakieś Humble Bundle czy coś.
Widać że chcieli agresywnie zmonetyzować tego SCHiM-a, skoro nawet zdążyli włączyć akcję z pluszakiem, która ostatecznie prawdopodobnie się nie powiedzie https://www.makeship.com/products/schim-plushie (04.08.2024)
Moim zdaniem gdyby gra była w tych cenach co podałem, mogłaby się lepiej przyjąć i przede wszystkim więcej graczy byłoby chętnych do zagrania, nawet na przyszłość nie musieliby dawać dużych obniżek. Ale że tak zrobili...
obawiam się, że gra odejdzie szybko w zapomnienie i raczej nie ma nad czym płakać ani się zastanawiać.

Choć trochę szkoda, bo sama grafika jest ciekawa artystycznie i przez większość czasu jest przyjemna do oglądania (choć bywały mapy, że ze względu na kolorystykę wręcz oczy bolały od patrzenia, no i nie jest to gra dla epileptyków), a muzyka jest przyjemnie relaksująca, włącznie z z okolicznościowymi interakcjami z przedmiotami na mapie. Pod tym względem, jeśli się gierkę traktuje jako rundka na max 30 minut dziennie, to może być ok, do długich sesji nie polecam, chyba że ktoś ćwiczy speedruny właśnie.

Poza tym, widziałem w grze jeszcze okolicznościowe wchodzenie obiektów na siebie, które raczej nie były planowane i to w cutscenach, co by świadczyło, że do końca twórcy nie upilnowali swojej gry, ale to raczej traktowałbym jako babol. Gra też jest dobrze zoptymalizowana i to akurat uważam na plus, bo potrafi odpalić z bardzo starego sprzętu, więc może fani starych komputerów mogą się tym zainteresować. Lecz ze względu na cenę i swoją ubogą zawartość nie jestem w stanie z czystym sumieniem tytułu polecić.
Dla mnie to jako całość gra 2/5.

Grę ograłem dzięki użytkownikowi "Richard" (kto ma wiedzieć, ten wie), który mi sprezentował, abym mógł ją przejść. Jeszcze raz dziękuje :)
Posted 3 August.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
3 people found this review helpful
5 people found this review funny
11.6 hrs on record (6.9 hrs at review time)
Ograłem tylko dlatego bo był wymóg.
Kolega prosił.
Po przejściu kolegę zablokowałem na fejsie.
Nie polecam
Kolegi też nie za polecenie tego
d
Posted 18 April. Last edited 18 April.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
14 people found this review helpful
2 people found this review funny
2
5.1 hrs on record
Early Access Review
(Zaznaczam w tym tekście, że jest to bardziej opinia na temat gry (wersja 0.1.2) aniżeli recenzja, zwłaszcza biorąc pod uwagę stan w jakim się znajduje (early access) i fakt, że nie ogrywam zwykle gier typu survival builderów, więc moja opinia może nie mieć większej wartości dla fanów tego gatunku.)

Chciałem napisać tekst o tym, że Palworld jest jak bułka z masłem, też się najesz, ale że tyle osób w to gra i wręcz kocha tą grę, to muszę brać pod uwagę, żeby mnie nie nabili na pal.
No więc inaczej, dlaczego jest to gra warta polecenia?
Bo to jedyna gra, w której możesz zabijać pale, które są niemal identyczne jak Pokemony od Nintendo i uczynić z nich niewolników.
Dlaczego nie warto? O człowieku, lepiej się rozsiądź bo zamierzam wykorzystać cały próg znaków jaki przyzwala steam i będzie za mało.

Mówiąc wprost, jest zbugowana. Co prawda nie na taki poziom, który sprawia że nie da się jej ukończyć czy coś, ale wystarczająco, żeby zniechęcić jak mnie w moim przypadku.
Zacznijmy od tego jak się w to gra, a minusy po drodze nasuną się same. Zaczynamy jak w każdym survivalu, cali nadzy w poszarpanych ubraniach i z gołymi pięściami zdobywamy pierwsze zasoby do craftingu, który jest podstawą w tym gatunku gier. Tu słabe rozwiązanie szybkiego wyboru nauczonych technologii zrobione pod interfejs kołowy, wyraźnie lepiej takie coś używałoby się na padzie, a już mniej wygodnie na klawiaturze, a alternatywy póki co nie ma. Dosyć niskie zapotrzebowanie surowców na produkowanie nowych obiektów już na normalnym poziomie trudności, tu już widać że to będzie doświadczenie pod czillerkę, co nie jest samo w sobie złe, gra oferuje wyższy poziom trudności, gdzie podobno też obiekty wymagają więcej zasobów, ale jednocześnie zwiększa czas na budowanie/gromadzenie nowych zasobów co już mi się z kolei nie podoba, bo nie chce znacznie więcej poświęcać czasu na gromadzenie surowców, tylko po prostu żebym czuł, że włożyłem w to więcej środków z gry.
Tu już oczywiście gra pokazuje zdaje się swój największy atut, czyli zabijanie pokem... pali. Można normalnie podejść do pokepala i zacząć go obijać. Oczywiście ten się będzie bronił, ale koniec końców wiadomo kto wygra. Ten umiera, a my zdobywamy surowce typu mięso. Oczywiście nie jest to nic odkrywczego, bo gdyby sam pokepall nie wyglądał jak owieczkowy pokemon, a jak zwyczajna owca, to byłaby już pod tym względem gra zwyczajna. Ale to mniejsza o to.

Można też zamiast zabijać pokepali łapać je tutejszymi pokeballami, które mają szanse na niepowodzenie złapania go, a wtedy przy porażce trzeba rzucić następny, albo mocniej zrzucić poziom HP z niego dla większej szansy powodzenia.

Potem tworzymy swój własny niewolniczy domek, w którym będziemy spać naszych przyszłych pociech i gdzie mogą być gromadzone wszelkie surowce, meble ozdobne czy inne obiekty do tworzenia surowców, choć te lepiej trzymać na zewnątrz. Poza tym że obiekty typu podłoga są ogromne przy minimalnym zużyciu surowców, to spotkałem się z chyba najgorszym systemem budowania dachów jakie widziałem, do Valheima nie ma nawet podjazdu.
Nie da się zwyczajnie jedną dachówkę postawić obok drugiej bez kombinowania. Musiałem przy jednej postawić schody/podłogę, na tym trójkąt do podtrzymywania i dopiero wtedy dało się postawić kolejną dachówkę i tak za każdym razem. Absurd! Tym bardziej, że jak zniszczymy tą wspomnianą podłogę z trójkątem, to sama dachówka się nie niszczy i utrzymuje się w swojej pozycji. Dlaczego nie da się to w takim razie zrobić bez kombinowania? Wskakiwałem nawet na te dachy dla lepszego wymierzania i za chiny się nie dało. Valheim w budowaniu zresztą nie tylko dachu bije tą grę o całe lata świetle aktualnie.

W grze występuje coś jak wyższe poziomowanie bazy, chodzi o to by wykupić z menu gry technologicznego odpowiednie obiekty do bazy, a potem je zbudować odpowiednimi surowcami. Spoko pomysł do pokierowania rozwojem takiej bazy i tu nie ma zastrzeżeń. Punkty technologiczne do możliwości odblokowania innych technologii zauważyłem odblokowuje się tu przy łapaniu pokepali, więc tu też mamy z kolei zachęcenie gracza do jak największego kolekcjonowania, a tych podobno na obecną chwilę jest ponad 100, sam złapałem około 20 unikatowych.

No i dochodzimy do pomagających pokepali. Tu to leży i kwiczy niemal po całości. Zacznijmy od tego, że gra oferuje drzewko umiejętności danego rodzaju pokepali, które pokazują do jakiej pracy się nadają z perkami typu "ten pokepal będzie pracował szybciej o 20%" albo "ten pokepall ma obronę niższą o 20%" jest to losowe w zależności jakiego spotkamy. Na początku ciężko znaleźć takich, co by nadawali się do podstawowych potrzeb, ale na tym polega rozwój. Co mnie denerwuje to znowu bugi. Niemal zawsze znajduje jakieś przez nich stworzone surowce, które po prostu leżą na ziemi i nikt nie podnosi, chyba że gracz to sam zrobi. Nawet potrafią blokować akcje pokepali, co da się zauważyć przy polach z jagódkami. Wyprodukowane przez nich jagódki potrafią po prostu leżeć na środku pól i z jakiegoś powodu blokuje to akcje Pokepali do tworzenia nowych, chyba że gracz przyjdzie i sam podniesie. Za każdym razem.
Inna sytuacja, daje przepis na 60 strzał i albo pokepall jest czymś zajęty (zwykle staniem i rozglądaniem się), albo przychodzi po czasie, zrobi ich 9 i nagle idzie gdzie indziej i nie wraca... no krew jasna mnie zaleje, jak wszystko musze robić samemu!!!! Albo ognisko pod schodami okazuje się już zbyt dużym wyzwaniem dla pokemona ognia, żeby wygrilować jagódki, choć ma na to sporo miejsca. Ale jakby postawić ognisko obok to już potrafi.
Brakuje też oznaczania przy tworzeniu obiektów w którą stronę jest przód bo nie zawsze to widać. Raz postawiłem jakiś crusher pod domem i potem patrze jak wodny pokemon go używa przez ścianę domu zamiast od strony dworu.
No i kto na ten chory pomysł, żeby niszczyć nieudane obiekty przez wejście na interfejs kołowy, tam wcisnąć C i dopiero można niszczyć? Nie można było to od początku ustawić pod prawym przyciskiem myszy w trakcie budowania? Musiałem robić to co chwilę, a taka wygodna ma być ta gra...
Brakuje mi też w pokepalach możliwości przypisania ich do konkretnych zadań, bo jak dasz do pracy takiego co nadaje się do kilku rzeczy, to zwyczajnie lata wszędzie gdzie jest potrzebny, jednocześnie niczego nie kończąc. A można byłoby to w taki łatwy sposób sobie z tym poradzić...

W późniejszym etapie zwiedziałem jakąś jaskinię, gdzie mieścił się tutorialowy boss, który był niczym innym jak większą wersją innego znanego pokemona. Przy pierwszym jego ataku wyrzuciło mnie z poza mapy na dół i po kilku sekundach wróciłem do bazy...

Podsumowując sam gameplay, gra jest zabugowana, średnia optymalizacyjnie (na laptopowym rtx 3050 ti musiałem obnizyc grafike na low/medium i poza 50 klatkami mialem spadkami do 15-20, a raz nawet bylem zmuszony do wyjscia z gry, bo zwyczajnie nie potrafiła się ustabilizować) i nie wyróżnia się niczym na tle innych gier poza zabawą kontrowersją, za którą poleciało miliony graczy, gdzie część dumnie w recenzjach umieszcza słowa "Kocham niewolnictwo" z okazjonalnym "XD". Jeśli ci bliżej do tych osób, to pewnie gra ci się spodoba. Osobiście nie dawałbym jej więcej niż 2/5, także nie polecam.

A nawet doradzam nie kupować tej produkcji, jeśli liczysz na rozwój w dalszej produkcji.
Producenci na pierwszy rzut oka są jak firma krzak. Mają na koncie gry o raczej mobilnej grafice, gdzie 2 z nich idealnie pod mobilki pasują i zbierają raczej średnie/mierne oceny i do tego trzecia produkcja to gra MMO łudząco podobna do omawianego tutaj tytułu, który został wypuszczony ponad 3 lata temu i nie zanosi się, żeby miał wyjść z Early Accessu.
Teraz tanim kosztem twórcy wypuszczają również w Early Accessie tą grę, zdobywa z dnia na dzień coraz więcej graczy, tylko w 40 godzin od wypuszczenia gromadząc 3 milionów graczy, w tym aktualnie 1,8 mln aktywnych przy grze.
Co stoi na przeszkodzie twórcom, żeby po prostu dali sobie spokój z grą i zwijali interes? https://i.imgur.com/pq5eHtP.png
Posted 23 January.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
9 people found this review helpful
8.8 hrs on record
The Excavation of Hob's Barrow to jedna z lepszych przygodówek 2022 roku.

Jest to opowieść o Thomasina Bateman która jest antiquarian (co google tłumaczy jako antykwariusz, albo starożytnik).
Zajmuje się katagolizowaniem kurhanów na terenie Anglii, aby móc zapisywać je w swojej książce, którą zamierza wydać i dać ją jako pierwszemu przeczytać swojemu ojcu, który leży w jednym z ośrodków leczniczych bez kontaktu ze światem. Prawdopodobnie stan gorszy niż warzywo, bo nie wiadomo nawet, czy słyszy cokolwiek co do niego się mówi, nie ma nawet jakiejś znaczącej reakcji z nim. Jednakże zdeterminowana Thomasina nie zamierza zejść ze swojego pomysłu i poprzez pewną korespondencję listowną postanawia odwiedzić miasteczko Bewlay, w których znajdują się owiane legendą Hob's Barrow.

Nie chce za dużo zdradzać fabuły, ale pomimo swojego z początku raczej byciem niewinną przygodówką, ukrywa w sobie tajemnicę nie mniejszą niż cała legenda o Hob's Barrow. Mamy do czynienia z klasycznym Point 'n click, gdzie będziemy szukać przeróżnych rzeczy, raczej okazjonalnie je łączyć, poznawać naprawdę wielu NPC-ów. Jest to odczuwalne na początku gry i miejscami odnosisz wrażenie, że masz do czynienia raczej z odpowiednikiem Visual-Novel niż klasyczną przygodówką. Miasteczko do tego wygląda bardzo wiarygodnie. Po prostu widać że przyjechałeś/aś do jakiegoś zadupia w Anglii, gdzie mieszkańcy żyją własnym życiem i praktycznie nie mają kontaktu z zewnątrz.
Poza poznawaniem wioski i próbą, jak się później okazuje, odzyskania swojego sprzętu wydobywczego, oraz znalezienie, gdzie te kurhany się w ogóle dokładnie znajdują, mamy jeszcze do czynienia z retrospekcjami naszej głównej bohaterki, które są dosyć częste, wchodzą w większości w mało oczekiwanych momentach i dotyczą głównie czasu spędzonego z ojcem.
Żeby nie wyjawiać zbyt wiele, jest to jedna z najlepszych opowieści, z jakimi miałem do czynienia ostatnimi czasy i wierzę, że gdyby zostało to wydane jako książka, to czytając odczuwałbym podobne wrażenie jak przed ekranem komputera. Absolutnie polecam fanom przygodówek, oraz

TROCHĘ SPOJLER - fanom Lovecraft'a - TROCHĘ SPOJLER

Oprawa audio nie wybija się z gry, ale jak ma działać, to działa. Ma być straszna to jest, jak ma być spokojnie, to słyszymy wiatr, albo pieśni ptaków. Muzyka też się nie wyróżnia, nawet teraz po odstawieniu gry nie mogę sobie przypomnieć żadnego utworu. Istnieje po prostu, ale w samej grze robi klimat.

Oprawa wideo z kolei to pixel-art, ale raczej w stylu, że była nałożona jakaś rysowana grafika, a potem została pokryta filtrem pixelowym, a przynajmniej takie odnosi wrażenie. Animacje są zauważalne, da się rozpoznać co bohaterowie robią na ekranie i tyle wystarcza do stworzenia przekonującego świata, o ile rzecz jasna nie macie problemu z taką grafiką.
Jeśli chodzi o tereny jakie zwiedzamy, to poza samym klimatem wsi, krajobraz jest pełny wrzosowisk.
Warto jednak wspomnieć, że grafika działa na wyobraźnię, zwłaszcza w momentach, kiedy ma być po prostu strasznie.
No i pixel-art jest znakiem rozpoznawczym Wadjet Eye (gdzie producentem w tym wypadku, a więc twórcami gry są Cloak and Dagger Games).

Osobiście grę ukończyłem w niecałe 9 godzin i może raz użyłem poradnika dla upewnienia się i oszczędności czasu, ale generalnie wszystkiego idzie się domyśleć. Tylko pod koniec gry jest bardzo dużo zagadek, ale wtedy zwykle potrzebne jest nam to, co znajdziemy w pokoju którym się znajdujemy.

Jako fan robienia osiągnięć w grach, w trakcie gry odblokowałem 30/40. Poza fabularnymi osiągnięciami, reszta polega na poprawnym wybraniu dialogu lub zrobieniu pewnej czynności zanim przejdzie się do następnego rozdziału lub zrobienie czegoś bezbłędnie. Fabularnych a opcjonalnych jest mniej więcej pół na pół.

Jeszcze wspomnę, że osobiście grę kupowałem z okazji wydania bundla na stronie Humble Bundle o nazwie WADJET EYE: SIXTEEN YEARS OF ADVENTURE!. Znajdują się w niej praktycznie wszystkie gry od Wadjet Eye jako wydawcy i był w niej kupon na wyżej wspomnianą grę o 33% przeceny. Zbyt wiele nie oszczędziłem, bo ostatecznie wyszło około 40 zł.
Dla fana przygodówek jest to raczej niewysoka cena, a na steam bez przeceny gra kosztuje 54 zł bez grosza, więc sam też nie zaoszczędziłem za dużo. Jednakże dla mnie Wadjet Eye robi najlepsze gry przygodowe i nie ma lepszego studia wydawniczego od nich. Zwłaszcza od nich polecam serię Blackwell.
Kończąc zaś temat ceny, pewnie w tym roku sama gra też wystąpi w jakimś bundlu, więc jeśli nie macie ciśnienia to pewnie warto zaczekać. Lecz nie pozwólcie żeby tytuł przeleciał wam koło nosa, według mnie warto ograć.

Podsumowując:
Gameplay: 4/5
Audio: 3.5/5
Video: 4/5
Cena/Jakość: 4/5
Ogólna ocena: 4/5

Serdecznie polecam :)
Posted 23 January, 2023. Last edited 23 January, 2023.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
27 people found this review helpful
2 people found this review funny
3.2 hrs on record (3.0 hrs at review time)
Zaznaczam, że reckę dostałem do recenzji, więc raczej tu się nie będę rozpisywał. Ale wymienię co najważniejsze.

Jest to gra budżetowa jak się tylko da. Nie warta tych 92 zł, najwyżej 40.

W cenie 40 polecam, bo gierka nie zajmie więcej niż 3-4 godziny, a można przejść spokojnie w 2.

Grafika bida jak na budżetówkę, ale z lekkim artystycznym pomysłem na poziomie kilkuletniego dziecka. NPC-e to brzuchomówcy (jeśli nie rozumiecie, to obejrzcie trailer na karcie steam gry). Super charakteryzacja Charles'a, nie znam dealera, ale chyba jest dobry.

Dźwiękowo bardzo dobrze, nie ma co się za bardzo do czego przyczepić.

Rozgrywka prosta jak rzut cepem. Jeździsz ciuchcią, którą ulepszasz cztery różne statystyki za złom zdobywany w trakcie zadań. Zaznaczę, że elementy skradankowe (często się odchodzi od lokomotywy) są dodane na siłę, niepotrzebne i może da się odróżnić je, ale nudne i denerwujące.
Podobali mi się niektórzy NPC-e z ich zadaniami, zwłaszcza misja na bagnie.

Jeśli chodzi o aspekt osiągnięciowy, to niemal wszystkie zdobywa się dzięki wykonywaniu wszystkich zadań. Jedyne wymagające większej eksploracji, to znalezienie 11 farb do lokomotywy, bez poradnika raczej będzie ciężko samemu, bo same nie są w żaden sposób oznaczone na mapie. Sam tylko trochę się rozglądając w trakcie zadań znalazłem ich 8.

Video - 2.5/5
Audio - 4/5
Grywalność - 3.5/5
Jakość/Cena - 2/5
Ogólna ocena - 3/5

Czekać na przeceny/bundle'a i myślę, że będziecie mieli całkiem udany wieczór.
Pozdrawiam
Posted 16 December, 2022. Last edited 16 December, 2022.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
20 people found this review helpful
44.1 hrs on record (0.9 hrs at review time)
Nie dajcie się zwieść premierze, to jest niepowiedziany wprost Early Access.
Na teraz dostępna jest tylko jedna, podstawowa i wszystkim znana mapa z statkiem. Do tego nie ma wielu opcji z wersji 2D.

Nie ma:
- Nazw kont, jesteśmy za każdym razem anonimowi. Jednak w samej grze już da się pokazać swój nick w opcjach i to nasza indywidualna sprawa czy pokażemy czy też nie. Wcześniej myślałem że się nie da, ale opcja pokazania jest skrzętnie ukryta.
- Niemal całej kosmetycznej zawartości z podstawki, ale to pewnie będzie się zmieniać,
- Map. Jak wspominałem, jest tylko jedna, gdzie 2D ma ich z 4?
- Praca z interfejsem poza grą. Teraz nie pamiętam wszystkiego, dla mnie mankamentem już było, jak w grze na Steam wyszedłem na chwilę do pulpitu i jak chciałem ponowić grę, to w nic nie dało się kliknąć. Naprawione było dopiero wyjście z gry, albo w samym komputerze zaznaczenie okna z grą.
- Doskonałej poprawności technicznej w grze. Wyłapałem dwuklik jak się chce fizycznie zaznaczać jakieś przyciski w grze. Możliwe że coś by się znalazło jeszcze, za krótko grałem. UPDATE: okazuje się, że pewne błędy z oryginału też są, raz kolega utknął przy rurach, przez co był w ścianie i nie mógł się ruszyć z miejsca.
- Dużych serwerów. Aktualnie tylko do 10 osób może grać jednocześnie, w tym 2 impostorów. To bardzo mało niestety i mam nadzieję, że limit się powiększy.
- Edycji zasad meczu. Nie można wykluczyć dużych tasków, zwiększyć/zmniejszyć impostorów, wprowadzić dodatkowe zasady, typu nowe role jako inżynier. Jest po prostu najbardziej podstawowa wersja. Nawet timing-ów nie da się zmienić wszelakich.

Jednak i tak daje łapkę w górę, ponieważ:
- Po prostu cały feeling z grania w VR jest 1000 razy lepszy niż ten z 2D
- Już sam tutorial pokazuje ile ciekawiej wygląda rozgrywka
- Interfejs w trakcie gry jako crewmate i jako impostor jest łatwy w użyciu i intuicyjny
- Gesty rękami pozwoliłyby nam gram w kamień/papier/nożyce, do tego wygląda to naprawdę śmiesznie,
- Chce się w trakcie gry gadać z ludźmi zamiast milczeć jak w podstawce. Jest wtedy lepsze wczucie i słychać w trakcie gry jak ktoś kogoś niedaleko zabił. To już przypomina normalnie jakieś Hide and Seek z klimatem detektywistycznym na zasadzie kto zabił. Oczywiście jak ktoś nie chce w trakcie gry gadać, to za pomocą dwóch kliknięć można wyciszyć sobie mikrofon. Byle pamiętać, by przy obradach kto zabił odciszyć się
- Dwuklik wcześniej wspomniany można obejść za pomocą zwykłego namierzenia danej rzeczy i kliknięciu guzika w kontrolerze. Też łapie,
- Gdy zginiesz, automatycznie możesz gadać już tylko z duchami czy to impostor czy crewmate i wykonywać taski. Mało tego, żywi gracze mają zniekształcony głos, więc łatwiej jest poznać i jak dla mnie pomysł jest dobry, tylko najwyżej zmniejszyć zniekształcenie głosów. Oczywiście żywi nie widzą duchów, więc czego oczy nie widzą....,
- Gdy ktoś mówi, to przy jego nicku (nazwy koloru) będzie podświetlony na zielono, znaczy że to on gada, więc nie trudno poznać kto mówi. O ile w dobrym kierunku się patrzymy :)
- Pójdzie na każdym kompie, który jest w stanie odpalić grę w VR, jest świetnie zoptymalizowana.

Jak dla mnie to hit na nowo. Nieważne czy się sprzeda dobrze czy nie, dla mnie to już teraz jest lepsze Among Us i mam nadzieję, że szybko nowy kontent będzie się pojawiać i ewentualne poprawki.
Jak masz z kim grać, albo jesteś w stanie z kimś utworzyć grupę, to absolutnie polecam samemu sprawdzić. Tym bardziej, że 36 zł jak na dzisiejsze gry VR to niewiele. Fakt, kontentu jest jeszcze mniej, ale tu po prostu można liczyć, że to powoli będzie się zmieniać.
Oczywiście w grze Quick Match-e również występują, jak nie możesz z nikim grupki utworzyć. Możemy mieć tylko nadzieję, że to będzie jedna z najpopularniejszych gier na VR, bo jak nie, to boję się o popularność, gdyż wersja 2D ma ogromną multiplatformowość, tak wersja VR to świeżak i mało kto jeszcze posiada gogle, tu tylko Oculus Quest Store i Steam.

No i jeśli niewielka zawartość gry odstrasza, to zawsze można spróbować z VR chat, który miałby moda do among us i jest za darmo lub inne źródło Vr-owe o którym aktualnie nie mam pojęcia.

Podsumowując, polecam fanom oryginalnej gry, którzy przy okazji mają swoje gogle VR.


PS. Pograłem kilka meczy z randomami i niestety, serwery nie są zbyt stabilne. Zwykle wyrzuca w trakcie drugiego meczu. Może też wyrzucić, jeśli host wyjdzie z gry. Jest to niestety denerwujące i mam nadzieję, że w bliskiej przyszłości twórcy to naprawią, bo zdarza się to dosyć często.
(14.11.2022r.) Teraz wiem, że wyjścia z gry są najczęściej z powodu wyjścia hosta, bo jak się gra z ustaloną grupką i po kilka meczy, to nie ma problemu i sporadycznie jedna osoba wyjdzie z powodu wyologowania w ciągu kilku meczy. Mam nadzieję, że twórcy wprowadzą jakieś przerzucanie hosta, bo aktualnie, to host wychodzi i cały mecz się crashuje i nie ma żadnych przez to wyników, po prostu urwany temat.
Posted 10 November, 2022. Last edited 13 November, 2022.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
8 people found this review helpful
28.0 hrs on record (9.4 hrs at review time)
Gdyby nie Elden Ring i nadchodzący God of War Ragnarok, powiedziałbym, że lepszej już w tym roku gry nie uświadczymy. Ale z przykrością nie mogę tego powiedzieć i pozostaje mi tej grze przyznać "tylko" tytuł najlepszego indyka tego roku.

Powodów dlaczego tak sądzę jest wiele. Jednym chociażby fakt, że jeszcze nie wyszedł Hollow Knight: Silksong i nie wiadomo kiedy wyjdzie :(
A bardziej poważne powody i też się znajdą, ale najpierw krótkie podsumowanie.

Muzyka: 4/5 - nie ma zbyt wiele utworów, ale jak już je usłyszycie i wpadną do głowy, to nie skojarzycie już z żadną inną grą. Wydają się proste, ale są dość instrumentalne. Do 5 oczekiwałbym różnorodności, ale grunt że trzyma klimat, co jest najważniejsze.

Grafika 4,5/5 - może się podobać lub nie, bo nie każdy będzie raczej przyjemnie spoglądał na gry ze statycznym niemal obrazem. Jednakże jednocześnie stanowi to o wyjątkowości produkcji, gdzie każdy etap to zaledwie kilka klatek animacji, a sama grafika jest ręcznie rysowana i taka gra po prostu się nie zestarzeje graficznie.

Grywalność - 5/5 - gra nawiązuje mocno swoją rozgrywką do gry Return of the Obra Dinn, o którym rozpisze się później, lecz stawia na aspekt detektywistyczny jeszcze mocniej, co dla osób nie przepadających za myśleniem w grach niczego tu nie znajdą, lecz zapewniam iż zagłębienie się w grę sprawi, że nie będziecie się chcieli od niej oderwać.

Całość 4,5/5

Teraz rozpiska. Mnie osobiście z małą pomocą czatowników w trakcie strimów dwóch zajęło przejście gry około 9 godzin. Niestety sam zbyt mocny nie czuje się z językiem angielskim, który bez pomocy słownika raczej się nie obejdzie. Jednakże uważam, że warto to przeboleć, nawet jeśli się z tym językiem na co dzień nie ma kontaktu.

Jak wspominałem gra nawiązuje mechanicznie do Return of the Obra Dinn. Takich gier możemy znaleźć kilka, ale ciężko je powiązać razem, nawet mnie z pamięci ciężko przypomnieć sobie podobne tytuły poza tymi dwoma. Jeśli miałbym jakoś je skategoryzować, to nie licząc perspektyw, byłyby to gry typu detektywistycznych, z mniejszym lub większym naciskiem przygodowym i dużą ilością elementów logicznych, czyli gry detektywistyczno-logiczno-przygodowe. Kolejność ma znaczenie, bo chodzi o to gdzie nacisk jest najmocniej położony. W przypadku Return of the Obra Dinn przygodowość i logika byłaby w proporcjach pół na pół mniej więcej, gdyż dzieje się to w 3D i duży nacisk jest na eksplorację, która przeplata się z detektywistycznością.

Z The Case of the Golden Idol jest inaczej. Tu mamy do czynienia przede wszystkim z dwuwymiarowymi obrazami z najwyżej kilkoma klatkami ruchu i cała eksploracja polega na znalezieniu kluczowych szczegółów na tych obrazach. A zatem przygodowość jest tu znikoma nie licząc samej fabuły, która też jest opowiedziana w oryginalny sposób, do czego dojdziemy, a sama eksploracja może być spora lub nie w zależności czy wybierzemy tryb z podświetlanymi obiektami interaktywnymi lub nie (ja grałem z tymi podświetlanymi). Jednak cały główny gameplay sprowadza się nie do samych przez nas widzianych obrazów z różnymi obiektami i NPC-ami, ale do okna dedukcyjnego.

Okno dedukcyjne w zależności od sprawy dzieli się zawsze na conajmniej 3 okna dedukcyjne, gdzie dla każdej sprawy mogą być inne. Zawsze się jednak powtarza najważniejsze lewe okno dedukcyjne na białym tle, czyli niczym puste dymki na maturze z angielskiego ze słowami już na stałe wplecionymi i musimy dopasować tak, żeby zdania tworzyły logiczną całość. Jest to zapewne najbardziej uciążliwa część gry, lecz niezbędna, by można było przejść do kolejnych spraw. Układanie tych zdań jest kluczowe, bo są to nasze wnioski dotyczące tego, co tak naprawdę się stało w kolejności od najwcześniejszej do najpóźniejszej, zanim ujrzeliśmy wcześniej widziane przez nas obrazy. Pozostałe okna mogą się różnić, ale przykładowo na większości z nich pojawia się okno z obrazami osób, które dopiero wejdą po interakcji z nimi i musimy dopasować do nich imiona i nazwiska. Inne okienka mogą być już naprawdę różne, np. gdzie znajdują się bohaterowie, albo kto gdzie siedział przy stole, kto gdzie spał w danym domu. Gra cały czas zmienia te okienka wysunięte po prawej stronie, wszystko zależy tak naprawdę od sprawy, bo to one mają nam pomóc wysnuć poprawną dedukcję na lewym oknie.

Jednakże uzupełniające dymki znajdujemy w trakcie zwiedzania spraw.

Gra na szczęście w żaden sposób nas nie kara. Po prostu są 3 możliwe odpowiedzi za naszą dedukcję. Albo wyskoczy informacja, że dedukcja jest zła na czerwono, albo że w dedukcji zostało umieszczonych dwa lub mniej dymków źle i wtedy jest to na żółto, albo zielono, co będzie oznaczało, że cała dedukcja jest poprawna.

Same osiągnięcia w grze dotyczą po prostu samych spraw, których jest 11 + Epilog po napisach końcowych i można w trakcie gry używać podpowiedzi "Hints". Ja z niego nie korzystałem, więc nie powiem jak to wygląda, lecz jest dostępny. Każdy kto przejdzie grę jednocześnie ją wycalakuje (100%), lecz zapewniam, że samodzielnie bez poradników nie będzie to takie proste, zwłaszcza jeśli kulejecie z językiem angielskim. Jednakże liczba ponad 50% osób, które ukończyło wszystkie osiągnięcia nie pozostawia wątpliwości, że mamy do czynienia z grą niezwykle ciekawą (56,8% na czas 25.10.2022r.).

Specjalnie nie mówię nic o fabule, bo nie chcę psuć przyjemności z odkrywania o czym ona opowiada ze sprawy na sprawę. Musicie tylko wiedzieć, że sprawy zawsze się pojawiają, gdy ktoś umiera. Badamy więc zawsze dlaczego ktoś umarł, lecz często same śmierci są tylko tłem i pretekstem tego, by odkryć co tak naprawdę działo się w tym samym czasie. Nie będzie niespodzianką, że pewnych NPC-ów będziemy widzieć częściej, a innych tylko na 1 góra 2 sprawach. Mogę jedynie powiedzieć, że fabuła opowiedziana za pomocą tego co wydedukujemy i która skrzętnie ukrywa pewne fakty lub też na pierwszy rzut oka wydają się nie mieć dużego znaczenia, co potem okazują się istotne. Generalnie jak już dojdziecie do Epilogu, to będziecie nie mniej zaskoczeni niż ja gdy po prostu wyskoczyłem z krzesła. Jak dla mnie zwrot akcji lepszy niż w Star Wars: Knights of the Old Republic (pozdrawiam kumatych, hue hue).
Lecz jeśli już musimy znać jakieś szczegóły, to akcja dzieje się w 18 wieku prawdopodobnie na terenach Anglii. W historii dominować będą intrygi i wszystko kręci się wokół tytułowego Golden Idol-a. Sprawy między sobą mogą się oddzielać od paru miesięcy do nawet 2 lat, nie licząc pierwszej sprawy. Z tym że warto zaznaczyć, że sam musiałem to wydedukować i układać w notatniku daty, gdyż nawet to nie jest nam podane na tacy.

Podsumowując: Mamy tu do czynienia z grą naprawdę wybitną, przemyślaną od początku do końca i która może nużyć co najwyżej przez fakt, że może nam nie wychodzić, lecz zawsze jesteśmy w stanie skorzystać z podpowiedzi. Takich gier na rynku w zasadzie nie ma, najbliżej tej produkcji jest Return of the Obra Dinn, lecz nie ma problemu rozróżnić je obie, gdzie ta gra bada najprzeróżniejsze informacje, a RotOD skupiał się tylko na nazwiskach i przyczynach zgonów. Nie mniej polecam każdemu ograć, The Case of the Golden Idol. To powinien byc tytuł, który powinien znać każdy, gdyż jak wejdzie się z nim w kontakt, to nie da się przejść koło niego obojętnie. Jest wyjątkowy od której byśmy strony na nią nie spojrzeli i według mnie głupotą byłoby tego tytułu nie poznać, jeśli ma się do tego dobrą okazję. Zalecam czym prędzej się zapoznać z tym tytułem. Dużym jest prawdopodobieństwo że się nie zawiedziecie, a być może tak jak ja będziecie przekonani, że już dawno w lepszą produkcję nie zagraliście.
Mam tylko nadzieję, że podobne gry będą wychodzić coraz częściej, bo zdecydowanie mam niedosyt do podobnych gier detektywistycznych, które miejmy nadzieję będą dorównywać jakością do wyżej wspomnianej produkcji.

Chciałem z tej strony podziękować użytkownikowi JackBroda za sprezentowanie mi gry, gdy wspomniałem o niej na discordzie. Jeszcze raz dziękuje.
Posted 24 October, 2022. Last edited 24 October, 2022.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
199 people found this review helpful
9 people found this review funny
3
6
3
4
2
3
2
18
6.9 hrs on record
Grę otrzymałem od twórców na maila, gdyż wsparłem projekt gry na kickstarterze. Dlatego nie zaznaczam, że grę otrzymałem bezpłatnie, bo jednak zapłaciłem 17 euro 4 lata temu za kota w worku. I udało mi się grę przejść w całości i nawet zrobić 100% osiągnięć.

Czy było warto? Absolutnie nie.

Według mnie, ludzie korzystający z Game Pass'a za 4 zł nawet stracą przy tym po prostu czas. Gra jest krótka, przeszedłem ją w 6 godzin i jest to w większości walking simulator ze zbyt dużą ilością, zwłaszcza na początku ilością zagadek logicznych i udawaną strzelanką.

Zanim się rozpiszę, takie podsumowanie:

Oprawa Audio: generalnie 3,5/5. - Nie narzuca się, jest tego niewiele. Dźwięki brzmią realistycznie i strasznie, ambient jest klimatyczny. Muzykę słyszałem może raz.

Oprawa Wideo: 4,5/5 - animacje bardzo zadbane, dość specyficzne. Graficznie nie jest super, ale pod względem artystycznym to 5/5. Naprawdę świetnie zrobione mapy, dużo szczegółowości. Świetne nawiązanie graficzne do Beksińskiego i Giger'a. Do tego te zmiany kamery jak się łączymy z różnymi rzeczami, no po prostu miodzio.

Gameplay - 1,5/5 - kusi mi dać 1. Absolutnie przez większość czasu grałem jak wkur***ny. Miałem wręcz wrażenie, że tą grę tworzyli sami twórcy bez jakichkolwiek testerów, który by im wytłumaczył, że to jest praktycznie niegrywalne i wieje nudą.

Ode mnie gra ma 2,5/5.

A teraz rozpiska. Jak martwiłem się, że gra będzie nudnym walking simulatorem, tak teraz żałuje, że taka nie była przez cały czas. Nie będzie dużym spojlerem, jak napiszę, że w końcu dochodzi aspekt strzelankowy w grze. Według mnie kompletnie nie pasuje do gry. Niby zrobili tak że pasuje i klimatycznie, ale tak są porozmieszczane stanowiska z amunicją i leczeniem, że przez co najmniej połowę gry mocno się wkur***łem na grę. Niech ci twórcy od poziomów wynajęci od hindusa z infolinii nauczą się jak tworzy się gry, bo to wręcz ociera się o poziom kaszanki zone, nie licząc faktu, że technicznie wszystko działa.

Zapisy czekpointów są tak rzadko, że nie raz wyrzuca nawet 10 minut do tyłu w speedrunie. Czekpointy nie regenerują ci życia i nigdy nie wiesz kiedy one występują, nie ma żadnej przy tym informacji, a raz obejrzanych cutscenek i tak nie da się skipnąć. To spory problem z życiem, bo bardzo często brakowało mi tego życia, a jak miałem "złoty czekpoint" będąc na 1-2 hity bez leczenia, to była już po prostu tragedia, a nie rzadko niemilce występują w ilości większej niż 1. Do tego walka sama w sobie jest mocno drewniana.
Mam nadzieję, że spaczują o lepszy balans gry, bo w tej chwili jest fatalny.

Zagadki są miłym udogodnieniem i nie trudnym od drugiej połowy gry, bo w pierwszej miałem wrażenie, że się gra od zagadki do zagadki. A jak już było mniej zagadek, to z kolei za dużo strzelania, do tego takiego naprawdę źle zrobionego. Z dobrym pomysłem są może ze 3 przez całą grę, a tak ma się wrażenie, że gra była robiona tak, by wkur**ć gracza po prostu.
Jednak co muszę oddać zagadkom, to są ładnie napracowane i ładnie animowane, no ale jednak za dużo.

Wielka szkoda, bo gra jest bardzo klimatyczna i jakby to był zwykły walking simulator typu Soma, to byłaby naprawdę świetna gra.

Ale tu pojawia się drugi problem. Gra jest tak artystyczna że SPOJLER.......fabuła nie istnieje.........SPOJLER
Serio, od początku do końca tak naprawdę nie wiemy co robimy. To ma swoje plusy, ale jednocześnie gra dla wielu będzie nie zrozumiała i będzie wiała nudą czy to grając czy też oglądając. Przez to jaka przez większość gry jest powtarzalna, po prostu nie idzie się w nią wczuć. Nie ma nawet startu do SOMA.
Jedynie co ją ratuje to naprawdę świetne elementy body horror-u i w sumie ostatnia godzina gry, gdzie jest chyba jedyną częścią gry, po której widać, że coś było robione przez 4 lata.

Mam wręcz taką teorię, że przez większość czasu gra była przeleżana, bo twórcy po prostu nie wiedzieli jak poprowadzić grę, aż wrócili po prostu do pierwszej wersji projektu i poniekąd praktycznie przywrócili już raz skasowany projekt.

Podsumowując:
Jestem zawiedziony grą. Polecam tylko fanom twórczości autorów powyżej wsppomnianych i raczej tylko do oglądania niż do grania. Gra robi świetne wrażenie wizualne, gdzie jest po prostu nieporozumieniem pod względem gejmplejowym. Już lepsza byłaby do tego książka fabularna z ilustracjami dla wyobraźni, albo film. No z tym że przydałoby się, żeby ta gra była o czymś. Generalnie można się domyśleć o czym, ale.... No właśnie mało kto mam wrażenie dojdzie do tego momentu. Jak zresztą patrzyłem na recenzje, to większość osób pierwszego dnia oceniła po 1 godzinie gry. Jestem ciekawy ile recenzji zmieni łapkę w górę na w dółp o tym jak dojdzie już do strzelania.
Może i końcówka robi grę, ale to równie dobrze mógłbym ją obejrzeć na Youtube zamiast się męczyć z całą grą.

Jeśli chcecie doznać najlepszych wrażeń z gry, to po prostu obejrzcie na Youtube jakiś stream bez commentery, gdzie ktoś wie jak grę przechodzić od początku do końca. Wtedy będzie się to oglądało po prostu jak dobry horror. Innych dobrych rozwiązań nie przewiduje. To jest gra na jeden raz.
Posted 14 October, 2022. Last edited 14 October, 2022.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
13 people found this review helpful
1.6 hrs on record (1.2 hrs at review time)
Daję negatywną recenzję nie ze względu na to że to słaba produkcja, ale jak na Polską kieszeń i jak dla przeciętnego Polskiego gracza jest to słaba propozycja od Konami.

Żeby nie było wątpliwości. Jest to przede wszystkim tytuł przeznaczony dla najzagorzalszych fanów serii o Drużynie Żółwich Ninja. Gry znajdujące się w tej kolekcji są tak stare, że wiele z czytelników recenzji nie było jeszcze na świecie kiedy wychodziły (w tym ja).

Gier jest w sumie 13, tak jak acziwmentów, które dotyczą przejście każdej gry z osobna. Z dobrymi poradnikami na internecie, a nawet bez bo z możliwością używania funkcji rewind spokojnie żadna produkcja nie powinna zając więcej niż godzinę, a część z nich robi się w niecałe pół godziny. Na oko jakby się ktoś chciał sprężyć, to myślę że na spokojnie da się w 10 godzin przejść wszystkie gry, jeśli się używa cheatów typu rewind. Bo jeśli ktoś chce przejść te gry w klasyczny sposób... Zapewne będzie kupował nowego pada, bo stary będzie mocno siedział w ścianie.

Lista gier (dla przypomnienia, przekopiuje z opisu produktu)
• Teenage Mutant Ninja Turtles* (Arcade)
• Teenage Mutant Ninja Turtles: Turtles in Time* (Arcade)
• Teenage Mutant Ninja Turtles (Nintendo)
• Teenage Mutant Ninja Turtles II: The Arcade Game (Nintendo)
• Teenage Mutant Ninja Turtles III: The Manhattan Project (Nintendo)
• Teenage Mutant Ninja Turtles: Tournament Fighters (Nintendo)
• Teenage Mutant Ninja Turtles IV: Turtles in Time (Super Nintendo)
• Teenage Mutant Ninja Turtles: Tournament Fighters* (Super Nintendo)
• Teenage Mutant Ninja Turtles: The Hyperstone Heist* (Sega Genesis)
• Teenage Mutant Ninja Turtles: Tournament Fighters (Sega Genesis)
• Teenage Mutant Ninja Turtles: Fall of The Foot Clan (GameBoy)
• Teenage Mutant Ninja Turtles II: Back From The Sewers (GameBoy)
• Teenage Mutant Ninja Turtles III: Radical Rescue (GameBoy)

Gry oznaczone gwiazdką maja tryby mutli, które można normalnie ogrywać online. (W trybie pojedynczego gracza odpalić i dołączyć jako drugi gracz z drugim padem na jednym kompie można w każdej z tych gier poza wersjami na GameBoy'a).

Jak widać tytuły się powtarzają. W praktyce jedna gra ma 4 różne wersje z 4 różnych platform, w tym 3 gry z listy to są po prostu bijatyki, z których najwięcej postaci widziałem 12 z ograniczoną ilością ruchów z ruchami specjalnymi, które można policzyć na palcach jednej ręki (jednej z tych bijatyk nie da się nawet grać solo). Wszystkie gry wychodziły mniej więcej w czasach 1989 - 1993. Także okres czasu jest niewielki i obejmuje tak naprawdę okres, kiedy Żółwie Ninja miały największy hype. Co ciekawe, każdą część można odpalić w języku Angielskim, jak i Japońskim, przez co zmieniają się nawet okładki gier, lecz zmian w samej rozgrywce raczej bym się nie spodziewał ( no chyba że ktoś wie o czymś, czego ja nie wiem).

Co do kwestii technicznych, jak testowałem gry, to nie wyskakiwały błędy i chodziły płynnie. Różnica dźwiękowa jak i graficzna między platformami wydaje się nawet zabawna. Najlepsze są zdecydowanie wersje Arcade według mnie jeśli chodzi o przyjemność z grania.

Ciekawe są opcje w tych grach. Wszystkie gry mają opcje Rewind, dzięki której można cofnąć się do 10 sekund od ostatniej klatki, więc można przykładowo poprawić ruchy zanim otrzymamy obrażenia. Wersje Arcade imitują wrzucanie monet pod jednym przyciskiem i bez ograniczeń można sobie przypisywać nowe życia.
Mało tego, każda gra z poziomu menu ma funkcję Rewatch, z której oglądamy konkretne przejście jak ktoś za nas od początku do końca przechodzi całą grę, prawdopodobnie bez używania czitów!. Są też różne opcje dostosowania okna gry, filtrów do ekranu, no po prostu do wyboru do koloru.

Mało tego, można przejsć w menu do tzw. Turtle's Lair. To istne muzeum o żółwiach ninja. Mamy tam pudełka do gry, instrukcje, poradniki jak grać, concept art'y i wiele innych. Poza materiałami do gier mamy również okładki CHYBA wszystkich komiksów jakie wyszły o żółwiach ninja, jak i zdjęcia z ujęć do wszystkich serialowych żółwiach ninja (nawet tych z 2018 roku, ale tych zdjęć jest niewiele, to raczej by pokazać jak wyglądają), z podziałem nawet na sezony od każdego z nich. Podobno takich elementów w tym muzeum jest ponad 3700!!!. To prawdziwe muzeum o żółwiach ninja, no gdyby były również umieszczone materiały z późniejszych gier.

Podsumowując.
Jest to gra dedykowana wszystkim osobom, które miały styczność z żółwiami ninja i chwyta ich nostalgia na samą ich myśl. Lecz nie jest to z pewnością na kieszeń Polaka, bo pomimo ilości materiałów w środku, cena 143 zł bez grosza jest ogromna jak na wspominanie gier z przed ponad 30 lat. Dlatego nie polecam się tym zbiorem na dłuższą metę interesować. Polecam sobie poczekać na spokojnie aż w jakimś bundle'u wyjdzie. Z innych gier retro, które bardziej się opłaca ogrywać nawet dzisiaj, to polecam Sonic'i lub Megaman'y, które do tej pory się bronią, a jak nam zależy na jakiejś grze o żółwiach ninja by pograć, to najlepiej zainteresować się wersją Teenage Mutant Ninja Turtles: Shredder's Revenge, którą obecnie można ograć w Game Passie. W całości sam ograłem i muszę przyznać że na parę godzin grało się całkiem przyjemnie, choć przez powtarzalność nużyła pod koniec. To będą na pewno lepsze propozycje niż kupowanie akurat tej paczki w takiej cenie a nie innej.

Jest to gra raczej do pochwalenia się przed kolegami, że coś takiego ma się w bibliotece, niż coś faktycznego do ogrywania z przyjemnością.
Posted 8 September, 2022. Last edited 12 September, 2022.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
< 1  2  3  4  5  6  7 >
Showing 1-10 of 67 entries