7 people found this review helpful
Recommended
0.0 hrs last two weeks / 1,595.4 hrs on record (5.5 hrs at review time)
Posted: 16 Jun, 2015 @ 3:01pm
Updated: 16 Jun, 2015 @ 3:03pm

Elite: Dangerous - Samotność długodystansowca

David Braben od lat bardzo chciał stworzyć kolejnego Elite'a, spadkobiercę legendarnego symulatora kosmicznego z 1984 roku i dwóch sequeli z 1993 i 1995. Narzekał, nie mogąc znaleźć wsparcia u kolejnych wydawców, ale na zdrowy rozum trudno im się dziwić. W wizję gry, której „piaskownicą” miałaby być odwzorowana w skali 1:1 Droga Mleczna z 400 miliardami (!) gwiazd wygenerowanych na podstawie rzeczywistych danych astronomicznych, z czego 150 tysięcy przeniesionych wprost z prawdziwego świata, mógł uwierzyć tylko Kickstarter. I uwierzył.

Najważniejsze to pamiętać o tym, że Elite: Dangerous jest na początku swojej drogi. Ma w sobie zawarty olbrzymi wszechświat, ale on dopiero zacznie rosnąć, w równej mierze dzięki twórcom, jak i samym graczom - ci pierwsi będą dodawali do niego nowe rzeczy, ci drudzy wymyślali nowe sposoby na wchodzenie w interakcje z tymi rzeczami i sobą nawzajem. I najwcześniej za rok lub dwa zobaczymy, co im się uda zbudować. Elite: Dangerous nie jest, Elite: Dangerous się staje. Ale już w tym momencie potrafi mnie, fana usatysfakcjonować. Nie zachwycić, jeszcze nie, ale... ale coś mnie do tej gry ciągle ciągnie, coś mi każe do niej wracać. Jest w niej taka spokojna, kojąca magia, której nie ma nigdzie indziej. Mam nadzieję, że wy ją też poczujecie.
Was this review helpful? Yes No Funny Award