Install Steam
login
|
language
简体中文 (Simplified Chinese)
繁體中文 (Traditional Chinese)
日本語 (Japanese)
한국어 (Korean)
ไทย (Thai)
Български (Bulgarian)
Čeština (Czech)
Dansk (Danish)
Deutsch (German)
Español - España (Spanish - Spain)
Español - Latinoamérica (Spanish - Latin America)
Ελληνικά (Greek)
Français (French)
Italiano (Italian)
Bahasa Indonesia (Indonesian)
Magyar (Hungarian)
Nederlands (Dutch)
Norsk (Norwegian)
Polski (Polish)
Português (Portuguese - Portugal)
Português - Brasil (Portuguese - Brazil)
Română (Romanian)
Русский (Russian)
Suomi (Finnish)
Svenska (Swedish)
Türkçe (Turkish)
Tiếng Việt (Vietnamese)
Українська (Ukrainian)
Report a translation problem
Ahh skłamałem, nie kupiłem tego chlewu. Wygrałem go w karty od ojca."
Po mielonych strasznie pierdzi, aż na smród skarżą sąsiedzi.
Chłop już płacze, baba karze, „jedz kotlety! Jedz bo smażę!
Dobra zjem, zjem jak świnia, lecz jak pierdnę twoja wina.
Chłop się zmusił, zeżarł wszystko, i wydyma mu brzuszysko.
Ani się wasz! Baba grozi.
Chłop łzy w oczach, lecz nie smrodzi, co tu robić? Myśli smutny.
Pójdę siku, tam se prudtnę.
Poszedł za ten do łazienki, zamknął drzwi i słychać jęki!
Chce po cichu lecz nie może, myśli sobie, o mój Boże!
Zaraz gruchnę jak z armaty!
I znowu dostanę baty.
Co tu robić?! Myśli blady.
Wiem! Wezmę ręcznik z szuflady.
Zrobię z niego taki tłumik, może trochę hałas zdusi.
Jak wymyślił, tak uczynił.
Aby majtek nie uświnił, siadł na kiblu, ręcznik złożył, i do dupy go przyłożył.
Myśli sobie, kozie śmierć raz! Oddech wstrzymał, no i sra.
Na początku gładko leci, poszedł cichacz, drugi, trzeci.