12
Rezensionen
verfasst
826
Produkte
im Account

Neue Rezensionen von Quosieq

< 1  2 >
Ergebnisse 1–10 von 12
Niemand hat diese Rezension als hilfreich bewertet
165.7 Std. insgesamt (128.1 Std. zum Zeitpunkt der Rezension)
good game
Verfasst am 1. Juli 2019.
War diese Rezension hilfreich? Ja Nein Lustig Preis verleihen
Niemand hat diese Rezension als hilfreich bewertet
10.0 Std. insgesamt
Got it with humble monthly and at first i was sceptical about another indie game, but to hell with me because i was so wrong about this.

One of the best indie games i played in a while, great story writing, charming graphics and very nice game mechanics.
Overall Great Game.
As I'm writing this one game is on sale - If you like music adventure games I really recommend you to get this one
Verfasst am 6. Mai 2019.
War diese Rezension hilfreich? Ja Nein Lustig Preis verleihen
Niemand hat diese Rezension als hilfreich bewertet
971.7 Std. insgesamt (58.7 Std. zum Zeitpunkt der Rezension)
I'ts not as good as Fallout, Fallout 2 and fallout NV but still IMO better than fallout 3
Paid mods?
>Nexus masterrace
Main story is a bit borring but it doesn't give me a ♥♥♥♥♥♥♥ headache from the start like fallout 3 (no seriously ♥♥♥♥ fallout 3).
Graphics are not the worst, I mean i downloaded some mods to fix some issues i had with the game graphic desing.
Dialogue options are just a joke, some of them made me smile but that's all about them.
Settlements and whole Minutemen idea is kinda fun and interesting if someone is into building stuff, but still - ♥♥♥♥ preston
BoS when first met - more epic and more sassy in the same way (seeing their ship vs meeting with Danse)
♥♥♥♥ the institute in particular

But hey I still had kinda fun, so yea
Verfasst am 1. Juni 2018.
War diese Rezension hilfreich? Ja Nein Lustig Preis verleihen
1 Person fand diese Rezension hilfreich
1 Person fand diese Rezension lustig
20.9 Std. insgesamt (19.0 Std. zum Zeitpunkt der Rezension)
In Fallout NV game was rigged from the start.
In Fallout 3 game was ♥♥♥♥♥♥♥ bad from the start.
Verfasst am 1. Juni 2018.
War diese Rezension hilfreich? Ja Nein Lustig Preis verleihen
1 Person fand diese Rezension hilfreich
0.0 Std. insgesamt
Od myślników bo czemu by nie:

- krótkie
- troszeczkę (przynajmniej według moich odczuć) trudniejsze
- przynajmniej walka z Sauronem to nie było QTE (co z tego że dało się z nim walczyć jak człowiek dopiero po "naładowaniu" pierścienia)
- Wreszcie jako tako "nowy" protagonista
- Dodatkowe misje nic nam praktycznie nie dają
- Ciekawy (?) plot twist do fabuły po przejściu
- Monotonne
- Misje prawie niczym się nie różnią od podstawki

Podsumowanie:
Dlaczego developerzy nie mogą tworzyć DLC rodem z borderlands - nowa fabuła, nowe miejsca do zwiedzania, kompletnie nowi przeciwnicy itp.
Zamiast tego dają nam niewielkie rozwinięcie głównej fabuły którego koniec powinien być w samym zakończeniu Shadow Of Mordor.
Verfasst am 30. August 2017.
War diese Rezension hilfreich? Ja Nein Lustig Preis verleihen
1 Person fand diese Rezension hilfreich
36.3 Std. insgesamt (33.7 Std. zum Zeitpunkt der Rezension)
Przyznam się szczerze że po obejrzeniu filmów, przeczytaniu książek nigdy nie byłam w stanie się przekonać do świata utworzonego przez Tolkiena, jednak nie mogę tego samego powiedzieć o grze, która nawet była w stanie mnie wciągnąć na pare godzin.
Niestety jako, że coraz ciężej jest znaleźć grę z fabułą wartą głębszego komentowania, to do recenzji pozwolę sobie podejść "skrótowo".
Gra bardzo monotonna, każda misja główna wygląda identycznie, poboczne misje wyglądają identycznie, bonusy w misjach cały czas się powtarzają, odwalenie całej gry na 100% nie stanowi problemu, nawet osoba z inteligencją klapka byłaby w stanie ukończyć grę w 100%. Misje w DLC wszystkie wyglądają tak samo jak w podstawce, niewielkie różnice w zadaniach.
System walki również prosty jak budowa cepa, opanowanie dwóch przycisków, plus czasem przy naładowanej furii mashowanie C, F i R (tak, wole grać na klawiaturze).
Animacje bardo przyjemne, combat oraz stealth finish-ery (przynajmniej jak dla mnie) nawet zróżnicowane i wszystkie bardzo satysfakcjonujące. Oprawa graficzna gry również bardzo przyjemna dla oka, przyzwoicie wykonane postacie, niewiele błędów z kamerą, shaderami bądź nieładującymi się czasem texutrami.

Ogólnie rzecz biorąc produkcja mnie wciągnęła na chwile ale nie zachwyciła. Walka, misje główne, poboczne itp. bardzo monotonne i po przejściu wątku głównego jeszcze się muszę bardzo przekonywać do ukończenia DLC. (Edit - DLC ukończone i nie warte swoich pieniędzy. Jeśli ktoś planuje zakup GOTY, to jednak raczej polecam poszukać jakichś promocji ponieważ cena na steam jest zbyt zawyżona w stosunku do "jakości" DLC)
Mimo moich narzekań wystawiam ocenę pozytywną, mimo iż nie jest to RPG rodem z lat <2012 to jednak zachęcił mnie do grania na dłużej niż większość dzisiejszych bezmyślnych produkcji (gdzie z myślenia powoli przenosimy się do dzisiejszego świata gdzie nawet szukanie postacie jest nam podane na tacy - podświetlone w zadaniu i na mapie abyśmy przypadkiem nie poszli do innej osoby w pustym pomieszczeniu)

Ogólna ocena w skali 1-10?
5/10
Verfasst am 28. August 2017. Zuletzt bearbeitet am 30. August 2017.
War diese Rezension hilfreich? Ja Nein Lustig Preis verleihen
1 Person fand diese Rezension hilfreich
1,111.7 Std. insgesamt (678.5 Std. zum Zeitpunkt der Rezension)
Jeśli nie chce ci się czytać tego wszystkiego, na samym dole znajdziesz ogólne podsumowanie.

Po przegraniu kilku kilkunastu kilkuset +tysiąca godzin łącznie we wszystkie odsłony The Elder Scrolls od Areny aż po Skyrim myślę że wreszcie mogę się trochę wypowiedzieć na temat samej gry i poopowiadać trochę na temat moich wrażeń po już prawie 6 latach od wydania tej produkcji.
Pragnę również zaznaczyć iż poniższa recenzja może zawierać:
  • Bardzo dużą ilość liter, słów oraz sylab.
  • Nieotagowane spoilery;
  • Słownictwo powszechnie uważane za wulgarne;
  • Nie poukładane wątki, czasami nie trzymające się kupy;

Na pierwszy ognień wrzucimy coś bliskiemu mojemu sercu, co niestety w dzisiejszych grach jest często pomijane, a Skyrim nie jest tego wyjątkiem - dobra historia.
Lata temu, po przegraniu w poprzednie odsłony TES'a, czekałam z niecierpliwością na kolejną osłonę aby móc na nowo odkrywać nowe horyzonty i podziwiać wirtualne wzgórza, zamiast wyjść na dwór i integrować się z młodzieżą. Po premierze gra nie zawiodła pod tym względem, jednak po zagłębieniu się w całą historię skyrima oraz poboczne "questy", byłam bardziej niż zawiedziona, całe lore było nudniejsze od siedzenia i patrzenia się przez okno wypatrując istnienia życia po śmierci, a przy okazji czekając na naszą własną agonię. Cała gra składała się z zadań z rodzaju "przynieś, podaj, pozamiataj" a i tak po wykonaniu tego wszystkiego ludzie nadal traktują Cię jak pospolitego mieszkańca wichrowego tronu.
W poprzedniej osłonie Oblivion wszystko co robiliśmy miało bezpośredni impakt na nasz stosunek z całym otoczeniem i to miało dwie piękne strony medalu. Jeśli graliśmy tak jak nasza mama nas wychowała, bądź bóg Todd Howard przykazał, czyli na świetnego, pomocnego i pięknie ułożonego człowieka, gra odwdzięczała się tym samym, ludzie nie traktowali twojej osoby jak przypadkowego przechodnia, tylko na bohatera jakim byłeś, jak domniemanego "czempiona Cyrodill". Drugą stroną medalu było granie moim sposobem - f5 i udane podcięcie szyi, bycie generalnym dupkiem i mordercą, wszystko to również miało swój impakt, ludzie unikali cię, byli mniej przychylni odpowiadać na twoje pytania, strażnicy bardziej zwracali na Ciebie uwagę i w przeciwieństwie do skyrima nie ignorowali wiecznie skradającego się typa po którego wizycie albo populacja miasta znacznie się zmniejszała albo połowa dobytku miasta nagle magicznie znikała. W Skyrimie dostajemy jedynie zalążek tej "mini atencji" poprzez pojedyncze dialogi ze strony strażników (nie licząc strzały w kolanie). Jednak w kwestii dobrego scenariusza, czyli świetnej historii i równie interesujących misjach pobocznych, jednak pierwsze miejsce muszę przyznać nie grze Oblivion a Morrowind, gdzie w wersji nie steamowej poświęciłam prawdopodobniej więcej czasu niż powinnam.. chyba też nie powinnam się do tego przyznawać.
Drugim równie ważnym aspektem gier RPG nie licząc historii samej w sobie, jest możliwość podejmowania decyzji, mających dalszy impakt na naszą rozgrywkę, oczywiście większość gier s serii TES nigdy nie miała jakichś interesujących dialogów wymagających podjęcia natychmiastowej odpowiedzi mającej przyszłe oddziaływanie na nasze współżycie z wirtualną społecznością Tamriel, tak jak rozegrali to np. twórcy gry wiedźmin bądź mass effect (nie włączamy tutaj andromedy :P). W Skyrimie jedynie dostajemy możliwości wybrania:
  • Wybrania po której stronie wojny się opowiemy, bądź zdecydowanie że załatwimy to przez siwobrodych nie mających z tym nic wspólnego
  • Zniszczenie bądź przyłączenie się do mrocznego bractwa
  • Pojedyncze dialogi podczas zadań w gildii złodziei
  • Wybranie stron w DLC Dawnguard
Nawet przy tak niewielkiej ilości wyborów, nasze "czyny" (nie licząc do końca drugiego punktu) nie mają dla nas większego znaczenia. Podczas opowiadania się po którejkolwiek stronie wojny koniec jest taki sam, jedynie stolice i cztery litery na tronach się zmieniają, identycznie dla DLC Dawnguard, i tak dostajemy ten pieprzony łuk i tak możemy zgasić słońce, nie ważne czy jesteśmy dwunożnym komarem, czy trzymamy z typem uczulonym na uśmiechanie się, różnicą podczas podejmowania strony to jedynie przeciwnicy. (tak na marginesie - prościej się walczy z oddziałami Dawnguard, niż z poszczególnymi wampirami)

Dobra, schodząc z tematu historii pogadajmy o czymś przyjemnym o czym już na samym początku wspominałam. Nikt mi nie wmówi, że lubi gry z serii TES tylko i wyłącznie dla historii, kolejną główną rolę serii odgrywała wizualizacja i ogrom całej gry.
Mimo iż Skyrim nie dorównuje wielkością mapy swoim starszym braciom, tak pod względem graficznym, nawet bez żadnych modyfikacji, potrafi graczowi czasami zatrzymać się i popatrzeć na piękny widok panoramy całej prowincji.
Ale, jest pewno ale, że ale... tak. W poprzednim zdaniu padła rzecz, która chyba jeszcze przez długie lata będzie nas zachęcała do dalszego grania w Skyrima, a są to modyfikacje. Jeśli choć trochę interesujesz się całą serią, na pewno zdajesz sobię sprawę, że nie licząc gmoda, Skyrim jest jedną z najbardziej modowanych gier. I już na chwilę obecną posiada więcej modyfikacji niż Team Fortress 2 aktualnie grających graczy [i.imgur.com], a ta liczba cały czas, stale rośnie. Modyfikacje są co chwile wydawane, nowe bronie, nowe zbroje, nowi kompani, lepsza grafika, lepsze modele postaci (i nie tylko mówimy tutaj tylko o CBBE/UNP :D), nowe zadania, zapierające dech w piersiach ENB i całą masę innych świetnych "urozmaiceń" do naszej rozgrywki.
Oczywiście poprzednie odsłony gry również miały ogrom wydanych modyfikacji, ale do cholery jasnej, która inna gra mi pozwoli ukraść koszyk i założyć na głowę, bądź biegać z garem jak z mieczem zniszczenia świata +2[www.nexusmods.com]. Po ponad 950h na zmodowanej wersji gry, mam wrażenie że nie byłabym w stanie wrócić do oryginalnej wersji, gry… za szaro, za kanciaste postacie, za mało fauny i flory, za mało wszystkiego. przede wszystkim nie mogę powiesić ciał moich przeciwników nad kominkiem..

Szczerze szanuję osobę która zdołała dojść do tego zdania, musisz być serio wytrwały/ła, jeśli chcesz dalej czytać to na twoje szczęście przechodzimy do ogólnego podsumowania, po którym zachęcam do powiedzenia swoich odczuć. Jak teraz na to patrzę to trochę tego było do czytania (ale mimo to myślałam że uda mi się coś więcej z tego wycisnąć), ale mniejsza. Nawet jak na 6 letnią grę The Elder Scrolls V: Skyrim, w której na chwilę obecną przesiedziałam już te kilka godzin nadal za każdym razem jak siadam pograć chwilę bawię się tak samo dobrze jak za pierwszym razem kiedy zainstalowałam grę, a co chwile wydawane nowe modyfikacje jedynie urozmaicają rozgrywkę, gdzie za każdym razem kiedy już chciałam chwilę odpocząć tej gry, znajdowałam takową modyfikację i wciągałam się ponownie. Oczywiście równie często jak instalowałam modyfikacje, tak jeszcze częściej gra wysypywała mi się do pulpitu z powodu braku jakiejś kompatybilności, ale bez tego wszystkiego nie było by tego uroku. Mimo iż główny wątek tej gry oraz zadania poboczne nie wciągnęły mnie tak w poprzednich odsłonach, to nie mogę powiedzieć, że podczas tworzenia nowej postaci nie narzekam bardziej niż to konieczne podczas ponownego przechodzenia gehenny z Alduinem bądź rozwiązywania rodzinnych problemów komarów, jedyne czego serio nie żałuję z całej gry to rozmowy z Nelothem (nie mój kanał daje jedynie link do cytatu)
Z tego co się zorientowałam, to kończy mi się miejsce już na napisanie czegokolwiek więcej, więc:
Czy polecam grę? Jak ją oceniam?
Polecam tak samo mocno jak poprzednie części, a samą odsłonę oceniam na 7/10
Verfasst am 26. Mai 2017. Zuletzt bearbeitet am 24. November 2017.
War diese Rezension hilfreich? Ja Nein Lustig Preis verleihen
37 Personen fanden diese Rezension hilfreich
4 Personen fanden diese Rezension lustig
99.2 Std. insgesamt (31.9 Std. zum Zeitpunkt der Rezension)
W wersję staamową, którą dostałam kupując na bundle stars nie przegrałam może dużo, ale w pudełkową wersję czas mogłabym liczyć w setkach godzin. Ale do rzeczy.

Jak dla mnie stalker jest jedną z tych gier, w które można grać bez końca, nie jest to gra liniowa. Cała zona stoi przed nami otworea prócz głównego wątku stoi przed nami masa dodatkowych misji, które możemy dostać od przypadkowych stalkerów z jakiejkolwiek frakcji. Niestety, bez modyfikacji gra może się robić monotonna, dlatego jak każdą prawie produkcje, wypada ją sobie ubarwić, w szczególności tą część gdzie mamy swobodną możliwość dołączenia do frakcji :)
Sama fabuła gry, jest taka sama jak w każdej innej częśći (no dobra w Zewie Prypeci nie musimy ścigać tej samej osoby przez cały czas...), ale trudno się o to przyczepić do kogokolwiek, jak cała zona co część się zmiania. Ale fabuła nie jest jak dla mnie atutem tej gry, przez całą serię gier utrzymywał się nieasmowity postapokaliptyczny klimat, napromieniowanej strefy z masą anomalii, mutantów oraz bandytów czekających na stalkerów, ogniska przy których razem z innymi możemy usiąść i posłuchać przyjemnych melodii płynących z gitary.
Oprawa graficzna w grze jest moim zdaniem przyjemna dla oka, a za razem lekka dla dla słabego komputera, do tej pory w grze nie natrafiłam na jakiekolwiek zacinki. Jednak mimo swojej płynności, gra lubi często wywalać do pulpitu, za co dla osoby która w zywyczaju ma zapisywać raz na jakiś czas może się to stać niesamowicie upierdliwe. Ale jak wiadomo grafika w grze to nie wszystko, z resztą nie to jest atutem tej produkcji.
Udźwiękowienie gry.. to jest coś co w sumie powinnam jako pierwsze poruszyć, ale myślę, że najlepsze czasem trzeba zachować na sam koniec. Przechodząc już do rzeczy. Soundtrack gry klimatyczny i nie pozostawia po sobie nic więcej do rzyczenia, już opalając gre, w samym menu muzyka, wprowadza nas w odpowiedni nastrój do rozpoczęcia gry. Zaś podczas samej rozgrywki, możemy być pewni, że Zona też ma swój własny głos. Już wcześniej wspomniane melodie z gitary nadają tej grze odpowiedniego smaku.
Już raczej nie będę się aż tak rozpisywać w swojej recenzji, bo teoretycznie nie o to tutaj chodzi, czas przychodzi wreszcie na podsumowanie tego wszystkiego.
Jak dla mnie gra jest mega klimatyczna i jak ktoś kocha postapokalipse to w tej grze powinien się równie zakochać i nie chcieć oderwać. Niektórzy mówią, że Czyste Niebo jesto najgorsza część z całej trylogii, jednak tutaj nie jestem w stanie się do końca zgodzić, według mnie produkcja jest w stanie dorówna "swojemu rodzeństwu"
Tak więc Cheeki Breeki iv damkie. ;)
Moja końcowa ocena gry to 9+/10

Verfasst am 12. November 2014.
War diese Rezension hilfreich? Ja Nein Lustig Preis verleihen
71 Personen fanden diese Rezension hilfreich
17 Personen fanden diese Rezension lustig
6.7 Std. insgesamt (2.5 Std. zum Zeitpunkt der Rezension)
Na początek: Niech szlag trafi piąty dzień.. XD Dobre kilka razy musiałam to przechodzić, z względu na freddiego.

Dobra czas już zabrać się za to na poważnie.
Myślę, że gra jest warta zakupu (nie tylko na przecenach), nie jest jakaś cholendarnie droga i te 16 zł zamiast wydać na fast-foody to lepiej jest wydać na tą gre. Przynajmniej ze strachu trochę możemy kalorii spalić.
Oprawa graficzna gry, muszę przyznać, że już od małego dzieciaka bałam się tego typu miśków itd. a ta gra w tym wszystkim jest po prostu wisienką na torcie. Gra nie powiem, jest klimatyczna w cholere, jednak już po kilku razach przyzwyczajamy się już trochę do tego idzie przywyknąć i człowiek przesteje się już tego wszystkiego bać.
Soundtrack dodatkowo nadaje tej grze smaku, melodyjka wydawana przez freddiego, w tych klimatach staje się doś psychopatyczna.
Cała gra polega jednak na słuchaniu tych dźwięków, kiedy kukły/maszyny się przemieszczają słychać charakterystyczny dźwięk tupania, od dnia trzeciego jeśli którykolwiek z miśków jest już prawie przy nas również słychać wszysto. Jedyna rzeczy, której trzeba pilnować, to foxy, który wyskakuje po prostu nagle (i to pierwsze spotkanie..)
Dobra, aktualnie to wszystko to jakiś bełkot pomieszania z poplątanie, ale niestety nie mam pomysłu jak to inaczej ubrać w słowa.. zbyt dużo tu nie ma co opisywać, bo nasz bohater jedynie siedzi, podświetla sobie pomieszczenia by sprawdzić czy nikogo tam nie ma, jakiś ziutek do nas wydzwania, miśki na nas polują...
Na początku oczywiście gra straszy i trzyma napięcie, ale już jeśli któryś raz nam coś wyskoczy przed mordeczke to idzie się przyzwyczaić i gra może się zrobić nudna.
Jak dla mnie produkcja oczywiście na sporym propsie, ale jednak za tą swoją małą monotonność ma u mnie dużego minusa.

Moja ocena dla tej produkcji: 8+/10 :)
Verfasst am 31. Oktober 2014.
War diese Rezension hilfreich? Ja Nein Lustig Preis verleihen
25 Personen fanden diese Rezension hilfreich
4 Personen fanden diese Rezension lustig
1.7 Std. insgesamt (0.1 Std. zum Zeitpunkt der Rezension)
Gra ma swoje lata oczywiście, ale to na szczęście nie przeszkadza mi do swobodnego powiedzenia, że jak dla mnie to jedena z najstraszniejszych gier w jakie grałam.
Pierwszy raz tą produkcje dorwałam w magazynie CD-action i bardzo mi się spodobała, lecz nigdy jej nie dałam rady ukączyć, tylko i wyłącznie dla tego, że się cholernie bałam iść krok dalej, po latach płyta się zgubiła, ale na odsiecz przychodzą bundle w których za niewielką cenę mogę znów pograć w ten horror z myślą, że go ukończę. Teoretycznie nie o tym powinna być mowa, ale uprzedzam hejty w komentarzach "MASZ KILKA MINUT PRZEGRANE I RECENZJUJESZ!".

Nawet w 2014 roku tak na prawdę trudno jest znaleźć grę, która sprawiłaby, że po kilku minutach już na początku mamy ochotę się schować do jakiejś piwnicy, zabarykadować się i nie wychodzić już, aż ktoś kompa nie wyłączy (nie, nie mówię tego z autopsji) . Ostatnio na naszego steama zawitała chyba dobrze znana fanom horrorów gra Five Nights at Freddy's która nie jedną osobę przestraszyła, ale czy to po dłuższym czasnie nie robi się już nudne? Siedzenie zamykanie drzwi i patrzenie w monitory za lisem i innymi miśkami z brygady mechanicznej.. cóż można robić innego 24h/d! I mimo innych świetnych produkcji jak Amnezja, Penumbra (jakiekolwiek części tych gier), to jednak stary dobry klasyk Nosferatu: The Wrath of Malachi, według mnie bije to wszystko na głowę, pod względem utrzymanego tam ponurego i mrocznego klimatu, który już sam w sobie straszy.
Oprawa wizualna może na dzień dzisiejszy to nie są jakieś fajerwerki, ale jak dla mnie tyle wystarczy. Sama grafika w grze jest jej jeszcze dodatkowym atutem, dodającym klimat, jakoś nie wyobrażam sobie tej produkcji, z wyglądem al'a Amnezja, a wy? No właśnie.. Z resztą co tu gadać o grafice, jeśli powinno się bardziej w tym wszystkim skupić na rozgrywce samej. (niestety wiele osób w tym i producentów zapomina o tym, że oprawa wizualna gry nie gra najważniejszej roli w tym wszystkim)
Ścieszka dźwiękowa, jest tutaj jak sól do potraw, wzbogadza smak gry i powoduje, że nie jest ona mdła i nudna, bo jak że by można żyć bez ryczenia jakiegoś ♥♥♥♥♥ w słuchawki. Niezapomniane momenty jak to człowiek wyskakiwał z krzesła prawie i kolanami zmolestował stół. :)
Po tych wszystkich pierdołach czas trochę jednak powiedzieć o czymś najważniejszym z całej gry czyli o rozgrywce, ale żeby coś tutaj móc powiedzieć warto jest trochę przy okazji opisać nasze drogie Nosferatu.
Zaczynając już opis bez używania na początku "więc", warto tu wspomnieć, że zamki za każdym razem generują się w tej grze losowo, oczywiście określone pokoje zawsze wyglądają tak samo, ale rozpoczynając grę od nowa nie ma do nich jednej określonej drogi, zawsze coś będzie pozamieniane, dzięki czemu (lub niestety dla niektórych) w razie zgubienia się trudno nam będzie przeczytać jakiś poradnik, aby się wspomóc, co czyni tą gre trudniejszą niż by się wcześniej wydawało jak na takiego starucha.
Przeciwników i nudy nam tutaj nigdy nie zabraknie, jak nie będziemy z kimś walczyć, to będziemy szukali apteczek, naboi i kołków aby jakoś przejść te katusze. Z tego co podczas gry zauważyłam to nawet jeśli przechodziliśmy już daną komnatę, to musi to oznaczać, że teren ten już jest "czysty", w każdym momencie może się tam pojawić nowa bestia. Jednak co mi się tutaj najbardziej podoba, to jest fakt, że nie jesteśmy bezbronni w preciwieństwie do postacie we już wcześniej wymienionych grach jak Amnezja czy Five Nights at Freddy's, nie musimy się bać, chować za drzwiami czy uciekać, z czego jeszcze nie mamy jednej pałki jakiejś, tylko z biegiem gry dochodzą nam nowe bronie, które ułatwiom nam przedtrwanie całej gry.
Jednak mimo tych plusów gra ma również swoje minusy, które już wymienie już po myślnikach:
- nie jest idiotoodporna - jeden błąd i już trzeba wczytywać.
- -//- - za łatwo się zgubić
W sumie nie mam tutaj nic więcej do powiedzenia, prócz krótkiego zakończenia już tej recenzji.
Gra jak dla mnie bardzo fajna, nieziemski mroczny klimat, masa strachu, dobrym udźwiękowieniem i jak na swoje czasy z przyzwoitą oprawą graficzną. Moja ocena to 8,5/10. :)
Verfasst am 21. Oktober 2014. Zuletzt bearbeitet am 19. Januar 2015.
War diese Rezension hilfreich? Ja Nein Lustig Preis verleihen
< 1  2 >
Ergebnisse 1–10 von 12