▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄ █░░░░░░░░▀█▄▀▄▀██████░▀█▄▀▄▀██████
░░░░ ░░░░░░░▀█▄█▄███▀░░░ ▀█▄█▄███

Jakiś murzyn sobie siedzi w pracy. Gada przez radio z biedronki, szmera se w swojej skarbonce i tak z kolegami gada po murzyńsku. A tu nagle jeb. Nie wiadomo skąd wyrasta spod ziemi jakiś białas z innym białasem za kamerą i coś zaczyna pierdolić. Murzyn skonsternowany nie wie co sie dzieje, nie wie jak ma zareagować. Bialas przysiada sie do niego i zaczyna mu macać radio i skarbonke. Przekłada, obraca. Radyjko opluł. Coś jeszcze popierdolił zaciął się na chwile i znowu pierdolił . Wstał i uciekł, a za nim popierdalał białas z kamerą. Murzyn wziął głeboki wdech i wydech. Sprobował wrócić do swojej codziennej pracy. A tu kurwa patrzy że jakiś trzeci gruby białas stoi na środku lotniska z piachu i trawy i se na palniku smaży pataty. I też pierdoli nie po murzyńsku do czwartego białasa z kamerą. Ehh pomyślał murzyn, co tu sie dzisiaj odpierdala. Biedny murzyn nie wiedział że do jego lotnika zbliża się samolot z piatym białasem na wysokich obcasach.