Berb Birb
Rosella Gucio   Koszalin, Poland
 
 
Kupuję na bazarze czapkę kapitana. Czapkę kapitana. Cza-cza-cza-czej.
– W tej czapce będziesz pan rządził – mówi mi handlarz.
– Rządził czym – pytam go.
– Wszystkim – odpowiada.
– He, he.


Kupuję na bazarze czapkę kapitana. Czapkę kapitana zakładam na łeb. Idę do kawiarni.
– Dobra, pimpusiary – krzyczę, się drę. – Wstawać mnie z tych krzeseł i tańczyć czardasza.
– O, nie – płacze nad kawą jakaś klabzdryga. – Musimy go słuchać, ma czapkę kapitana.
– Tak jest – krzyczę do niej. – Mam czapkę kapitana. Czapka kapitana ozdabia mój łeb.


I wstają te wszystkie pleciugi, wstają te wszystkie pierdziochy pachnące. I tańczą na stołach, kiwają dupami. A ja wesoło im gwiżdżę czardasza. Gwiżdżę, aż w piersi zatyka mnie dech. He, he.
Wychodzę z kawiarni. Idę ulicą. Światło czerwone. Przechodzę. Policjant chce mandat pisać mnie. Ale czapka. To nie. Idę dalej. Pałac prezydenta. Wchodzę. Prosto na salony. Prezydent siedzi przy stole. Chce coś podpisać. Pokazuję mu czapkę. Nie, nie, kochany, nie, nie. Wychodzę z pałacu. Na placu gołąb. Wskakuje mi na łeb. Chce chyba mnie osrać, gołąb przebrzydły. Ale widzi, że czapka. Nie może, o nie.
Idę do fryzjera.


– Poproszę parostatek.
– Tu jest fryzjer, nie stocznia.
– A widzisz pan czapkę?
– No, widzę. No, dobra.
– To dawaj i hej.
Wypływam od fryzjera nowym parostatkiem. Płynę przez miasto, siedzę na kominie. Na głowie czapka. Rozglądam się. Z gimnazjum wybiega stado dzikich lambad. Kładą się na ziemi, pozują do zdjęć.
– O, nie – krzyczę do nich. – Do domu, do mamy.
– Ale my chcemy bardzo zostać blogerkami!
– Dzioby w ciup i słuchać tutaj się mnie.
– Tak jest, kapitanie, okej.


Płynę dalej w czapeczce, gwiżdżę czardasza. Wracam powolutku na grochowski bazar. Parkuję parostatek w kałuży pod mięsnym. Idę do handlarza. Mówię mu: hej.
– Oddajesz pan czapkę? Chcesz zwrot pieniędzy?
– Oddaję. Na nic mi ona. Na nic, o nie.
– Nie możesz pan oddać. Była transakcja. Świadkowie siedzieli tu, obok mnie.
– Mogę i oddam. A wiesz pan dlaczego?
– No nie.
– Bo jestem kapitan.
– Cholera jasna.
– Mam może rację?
– No masz pan.
– He, he.
Currently Offline
#WerToX# | Oslorp 3 Sep, 2021 @ 7:13am 
+rep Bober mój ulubiony
luki-steve 23 Apr, 2021 @ 9:08am 
+rep winiary lepszy
QuacheX™ 30 Dec, 2017 @ 7:51am 
+rep
QuacheX™ 30 Dec, 2017 @ 7:51am 
nice player
andrew_duda 20 Jan, 2016 @ 8:45am 
+rep very fast trader
Salem 26 Dec, 2014 @ 8:09am 
Watykan błogosławi ten profil +5 do walki z nekromantą