84
Products
reviewed
3438
Products
in account

Recent reviews by Rorque

< 1  2  3 ... 9 >
Showing 1-10 of 84 entries
2 people found this review helpful
201.2 hrs on record
Tak, ale:

Jeżeli nie jesteś naprawdę wielkim fanem skradanek z całym dobrodziejstwem inwentarza takich gier, to prawdopodobnie gra będzie dla ciebie zbyt budżetowa.

Największą wadą gry jest recykling - gra teoretycznie ma 7x4 leveli, ale tę liczbę możecie podzielić przez dwa, bo połowa z nich to te same levele, tylko że przechodzicie je od tyłu, co biorąc pod uwagę że (prawie)wszystkie one mają otwartą strukturę, to tak naprawdę przechodzicie je drugi raz.

Gra ma ten sam błąd w designie co dishonored, a właściwie dwa, ale jeden wynika z drugiego. Pierwszym błędem jest danie zabawek, czyli możliwości walki choćby(naprawdę marnej walki w zwarciu), ale premiowanie tylko jednego ze sposobów przejścia. Drugim jest to, że gra oferuje praktycznie nieograniczony (jedyne wyjątki to gdy jesteśmy zauważeni i jedna zagadka) zapis, przez co gra staje się festiwalem quick save/quick load

jak na skradankę która premiuje przechodzenie gry jak duch, gra bardzo często glitchuje ruchy przeciwników, nie zliczę ile razy przeciwnik za którym się skradałem nagle się odwrócił bo musiał poprawić ścieżkę ruchu w ostatniej chwili, coś czego nikt by nie zrobił, bo widziałby wcześniej że idzie na framugę drzwi.

inna forma glitchy to niekonsekwentny system jak przeciwnicy widzą, bywają momenty gdy da się przekraść praktycznie przed oczami, w innym wypadku, potrafią wypatrzeć ćwierć buta zwłok na plecach gracza zza skrzyni, to ten moment gdy zaczynasz myśleć że quick save to nie był dar, tylko hotfix na średnio działające systemy w grze.

Budowa świata - z jednej strony, coś tam próbują, ale to nadal mniej lub bardziej generyczne fantasy, z drugiej, często czułem się jakbym dostał 3 tom jakiejś długaśnej serii, opowiadane mi są relacje miedzy rasami, ale bez żadnego kontekstu, tu dobrym pomysłem byłby rozrzucanie na levelu ksiąg z lore do poczytania, tekst jest tani.

Oprawa, jak na swój wiek trzyma się nieźle, z wyłączeniem międzylevelowych animacji 2d, bardzo budżetowych, to tak naprawdę nieruchome obrazy animowane skalowaniem i translacją, ale i tak lepsze niż cutsceny na silniku gry. Assety zupełnie nie były przygotowane do tego żeby pokazywać jest na zbliżeniach

Bohater, ma charakter, chyba zresztą jako jedyna postać w grze, czasami nawet rzuci zabawny tekst, choć nie jest to jakieś oscarowe pisarstwo.

Ostatnia walka w grze to kpina z gracza, lojalnie ostrzegam.
Posted 16 May. Last edited 16 May.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
1 person found this review helpful
58.2 hrs on record
ale:

To nie jest wybitna gra, gdybym miał ją podsumować jednym zdaniem, to byłoby to "gra jest jak zakurzony tytuł z ery PS2, tak w duchu, jak i w dużej części, wizualnie".
Szerzej, gra jest bardzo japońska ale w tym znaczeniu, że nikt już tak gier nie robi, gra jest jednocześnie archaiczna pod względem niektórych rozwiązań, jak i unikalna. I to jedna z najlepszych rzeczy w niej. Jeżeli chodzi o stronę wizualną, to z zaskoczeniem odkryłem że gra jest oparta o unreala, a nie jak można byłoby się spodziewać po studiu podległemu bethesdzie, na jakąś zmodyfikowaną wersję idtech. Zaskakujące jest to, że tego unreala nie widać, i to w złym znaczeniu, bo główny bohater gry, Tokyo, wygląda bardzo, bardzo przeciętnie. Mapa jest duża, i to właściwie tyle co można o niej powiedzieć, bardzo szybko zauważymy że wszystko jest poskładane z powtarzalnych klocków, co nie jest niczym niezwykłym, ale niestety brakuje tam bardziej charakterystycznych miejsc. Co dziwne, w grze jest dość dużo znajdziek, prawie wszystko w jakiś sposób nawiązuje do kultury lub/i mitów japonii, problemem jest tylko to, że większość z nich praktycznie nie widzimy w grze poza inventory, a wszystkie są bardzo pieczołowicie wymodelowane, gdzie wystarczyłaby ładna ikonka 2d której zrobienie zajęło by 5% czasu wykonania modelu. Szkoda że te moce przerobowe nie zostały przeznaczone na elementy miasta które rzeczywiście widzimy w grze. Z plusów, można włączyć japoński dubbing, co polecam, nawet osobom które japońskiego nie znają (jak ja) bo po prostu o wiele lepiej poczujecie klimat miejsca.
Podsumowując, jak pisałem wyżej, to nie jest wybitna gra, mam wrażenie że to był taki trochę poligon doświadczalny, i dopiero sequel miał zrobić wszystko dobrze, ale chyba się nie doczekamy, mimo wszystko, gra pozostawia dobre wspomnienia. Piszę to z perspektywy ponad roku, bo właśnie mi się przypomniała, i pożałowałem sequel nie jest choćby zapowiedziany.
Posted 12 May.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
1 person found this review helpful
170.2 hrs on record (115.8 hrs at review time)
Czego tu nie ma, osoby które pierwszy raz ją poznają mogą czuć się oszołomione szaleństwem w jaki popadli scenarzyści. Problemem jest tylko to, że poszli momentami o krok za daleko, od mocno przerysowanych, ale jednak wiarygodnych postaci drugoplanowych z New Order do gromady klaunów, gdzie każdy ma swoją chwilę żeby być na pierwszym planie i coś odjaniepawlić, nazywając to innym neologizmem, przetarantinowili. Sama gra od strony wizualnej, gdy pominiemy naprawdę słabo rozwiązaną mimikę postaci trzecioplanowych, które mówią do ciebie jak kułky z wystawy sklepu z ciuchami, trzyma się bardzo dobrze, ta gra mogłaby właścwie wyjść dziś, i nikt by nie narzekał że oprawa wygląda jak sprzed dekady, co dobrze świadczy o art department. Gorzej jest z technikaliami, co prawda silnik dalej renderuje pięknie, gra raz że katowała mi rtxa okrutnie, dwa, ciągle płakała że ma za mało ramu, aż przestawiłem streaming na low, co skutkowało artefaktami na teksturach w postaci przełączania się mipmap, czasem kilka razy na sekundę, a co gorsza, nieustający stutter, który po prostu na mojej konfiguracji na grze sprzed tylu lat nie powinien mieć miejsca. Przy całym tym rozmachu, ciągle mam nieodparte wrażenie że gra jest zbyt... skondensowana, levele mogłby by być o wiele większe, ciągle miałem wrażenie że ledwo się przyzwyczaję do jakiegoś settingu, a już mi się level kończył. Zastanawiam się, czy to, że machinegames od New Collosus zrobiło Indiana Jones`a to wynik takiej se sprzedaży tej gry, czy zmęczenia tematem (w końcu zrobili 3 gry z serii pod rząd). Wolfensteiny od machinegames to dobre gry, ocierające się momentami o wybitne, ale akurat new collosus zestarzał się jako gra tak sobie.
Posted 17 April.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
No one has rated this review as helpful yet
17.6 hrs on record (15.3 hrs at review time)
Nieśmieszny żart który trwa zbyt długo, nie żeby gra była specjalnie długa, ale z nieśmiesznymi żartami jest tak, że męczą. Dobrą wiadomością jest natomiast to, że niewiele tracicie, bo gra jest przy okazji też słaba, co jest o tyle zaskakujące, że bazuje przecież w dużej części na źródłach Far Cry 3, a tam balans broni choćby był lepiej zrobiony. W blood dragon po kilku upgrade`ach gra staje się irytująco prosta, bo np. snajperka zamienia się wyrzutnie rakiet. Także zdobywanie baz udało się zepsuć, jak w FC3 bywało to naprawdę trudne, to w Blood Dragon wchodzi się jak do siebie. Historia to taka wyciąg z wiadomo czego z kina lat 80, jak ktoś nie ma do niego sentymentu to nie ma tu czego szukać. Jedyne co się tu broni to muzyka.
Posted 25 March.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
No one has rated this review as helpful yet
109.3 hrs on record
Po skończeniu Far Cry 6 zrobiłem sobie przegląd głównych części cyklu poczynając od 3, świadomie ignorując naprawdę fatalną jedynkę, i oraz dwójkę, która była tylko trochę bardziej rozbudowanym tech demem dunii(choć nadal uważam że ta gra, gdyby poprawiono główne jej błędy, czyli nudne misje i zachowanie przeciwników, byłaby tylko trochę gorsza od FC 3). Ale wracając, wszyscy są zakochani w trójce, która zdefiniowała serię, ale też oczywiście z powodu Vas`a. Jasne ta gra nadal bawi, choć jestem pewien że na jej pozytywny odbiór w stopniu większym niż bym chciał wpływa sentyment, bo zapamiętałem ją o wiele lepiej niż w rzeczywistości była. Oczywiście, najbardziej zestarzała się oprawa, czuć że to końcówka ery PS3/X360, gdzie i tak gra ledwo dyszała na tym archaicznym sprzęcie, ale też była hamulcowym dla innych platform. Zestarzały się też trochę żarty, szczególnie te związane z marychuanen. Zapamiętałem ją jako o wiele bardziej... poważną, powrót pokazał że było tam o wiele więcej humoru niż bym chciał. Bohater gry nadal za to jest nadal zupełnie nijaki jak na psychopatę w jakiego się zamienia podczas gry. Nie zestarzał się za to klimat wyspy na pacyfiku ani muzyka, jedno i drugie nadal robi robotę, i podejrzewam że w jakimś stopniu będzie nadal benchmarkiem dla serii, oczywiście wraz z Vaasem, który już chyba na stałe dał serii wyrazistego villiana do ubicia. Gra wybitnie nadaje się na remake.
FC4 robi to samo co FC3, tylko (poza villianem, który mimo że ok, to jednak Vaas był lepszy) lepiej, silnik, ze szczególnym uwzględnieniem oświetlenia, jest po prostu o wieeeele lepszy, dodano dużo aktywności, próba zrobienia alternatywnych ścieżek, dyskusyjne czy udana, ale jest. Muzyka mniej wyrazista, ale nadal dobra. Generalnie, bardzo solidny sequel.
FC5, imo najgorsza z głównych części serii, przede wszystkim, coś na produkcji poszło bardzo nie tak w temacie czym ta część chce być. Gra ma bardzo dobry początek, świetny thriller z wątkiem religijnym w tle, wszystko tonie w mroku. Po czym po prologu dostajemy pierwszy błąd w designie, scena ucieczki, która ma fatalnie rozmieszczone checkpointy, przez co będzie to jeden z może dwóch etapów w całej grze, który sprawi wam naprawdę duże problemy. Po czym lądujemy w grze wypełnionej fanatykami religijnymi, bunkrami prerpersów i ołtarzami z ludzi, gdzie ci co przeżyli grają sobie na gitarce gdy obok leżą stosy trupów ich sąsiadów, a npce mają dla nas zadania typu "zastrzel byka podczas próby pokrycia krowy i przynieś mi jego jaja na festyn". Komuś zabrakło jaj żeby tego typu questy po prostu wywalić, bo psują odbiór, tak samo jak level designerom rozsądku żeby przynajmniej dawać ułudę że ludzie się tym gore wokół przejmują. Do tego gra nie oferuje żednych zmiennych warunków pogodowych, a dzień od nocy różni się lekką zmianą kolorystyki i niebem, cena fotorealistycznego oświetlenia, które żeby było realistyczne, musiało zostać wypalone. Ciężko zdecydować czy gorsze jest w tej części to, że potencjał tej historii został zmarnowany, czy muzyka ocierająca się o country, coś co wyłączyłyłem kiedyś od razu, i wyłączyłem teraz, zresztą opcja do tego jest w menu, więc podejrzewam że w testach wyszło że dużo ludzi reaguje na tego audiokasztana alergicznie.
Po tym przydługim wstępie mogę przejść do FC6. I wiecie co? Ci wszyscy którzy narzekają na tę część, chyba dawno nie grali w żadną grę z serii, jest to zdecydowanie największa gra z serii, mapa jest ogromna, i mam wrażenie że mimo skończenia głównego wątku, nadal nie widziałem połowy nawet. Ta gra to najtańsza wycieczka do krajów ameryki łacińskiej, świetnie uchwycono klimat miejsca, czy też miejsc, bo mimo że oczywistym kierunkiem myślenia o tym miejscu jest kuba, to wydaje się że jest tam wzięty cały miks kulturowy. Tak jak w FC5 muzyki nie znoszę, tak w FC6 uwielbiam, powrót do korzeni z FC3 gdzie są to dzwięki kojarzące się z tą kulturą, z domieszką elektroniki. Bohaterka/bohater gry tym razem jest JAKIŚ, ma swój charakter, i często mówi, czego o FC5 nie można powiedzieć, bo jedyne co tam wypowiada to onomatopeje, dodatkowo da się tę postać lubić i jest dobrze zdubbingowana. Zresztą większość postaci w grze, czy to villianów, czy sprzymierzeńców jest jakaś, czasem tylko szkoda że za mało ich było w grze.
Wady? Techicznie gra w paru miejscach niedomaga, czuć że to silnik który powstał ponad dekadę temu, mimo że dodano raytracing. Szkoda też że ubisoft praktycznie porzucił grę po skończeniu developmentu, bo dodanie DLSS się aż prosi. Inna wadą jest zbyt dużo wojska/przeciwników w grze, choć to akurat wada każdej części, inna sprawa że w FC6 można dość łatwo uniknąć walki chowając broń, co przy okazji dodaje imersji, bo kto biega ciągle z wyciągniętą bronią. Podsumowując, nie słuchajcie marudzenia jakie to FC6 jest nieudane, jest wręcz odwrotnie, to pod wieloma względami ostateczna wersja formuły tej serii która wykuwała się przez kilkanaście lat. Z zapowiedzi wynika że FC7 będzie próbą restartu serii, i choć rozumiem czemu, to uważam że ta formuła nadal daje mnóstwo zabawy, oczywiście jeżeli kogoś bawi fakt, że chyba każda część z serii ma gorzkie zakończenie, mało tam happy endów.
Posted 13 March.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
No one has rated this review as helpful yet
8.3 hrs on record
Jedyne co się w tej grze jakoś broni to grafika, cała reszta, model rozgrywki, level design (słabo kamuflowany korytarz), absolutnie generyczna historia podlana toną cringe humoru, mechaniki walki (elementy otoczenia które robią krzywdę tobie, nie robią jej przeciwnikom, co za marnotrawstwo) jest nie tyle co przeciętna, co słaba. Nie wiem po co to w ogóle zostało wydane, powinno zostać zaorane
Posted 14 January.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
No one has rated this review as helpful yet
1 person found this review funny
63.1 hrs on record (62.2 hrs at review time)
Dla całego swiata, ze szczególnym uwzględnieniem fanów serii, byłoby lepiej gdyby to g***o nie powstało. Ta gra to pomnik z wyżej wymienionej substancji dla niezaleczonych kompleksów, kompleksu half life 2, gdzie część otoczenia i postaci wygląda jak żywcem z niego wyjęta tylko z lepszymi teksturami, kompleksu bycia liderem technologicznym, gdzie lepsi sobie dali spokój z pisaniem własnej technologii, bo te jest najwzyczajniej w świecie trudna do ogarnięcia w dzisiejszym świecie z powodu poziomu skomplikowania wszystkiego, wreszcie kompleks wyjścia z niszy bycia tym developerem od tej głupiej strzelanki z podróbą duke nukem. Nie ma nic złego w robieniu głupich strzelanek, szczególnie gdy robi się je świadomie, czego niestety o croteam, po tej części, nie mogę powiedzieć. Pierwsze 2 części bawią do dziś, bo gra sprawiała wrażenie świadomej tego, że jest dość prostą rozrywką i bawiła się konwencją, gdzie najwięcej zabawy było w znajdowaniu eastereggów i exploitów, dzięki czemu przyciwnik wrzucał cię na element levelu do którego przeciwnicy nie mieli dostępu, i można było ich spokojnie wykańczać. Serious sam od 3 części stał się bardziej serious, mimo że żarty z ekranu sypią się nadal. Szkoda że są tak bardzo czerstwe, że prawie czuje ból twórców że muszą robić kolejną część serii której wcale nie chcieli, bo przecież serious sam powstał jako demo technologiczne ich przełomowego silnika, którego stety/niestety, nikt nie chciał. Podsumowując, chciałbym zeby twórcy przestali musieć robić serious sama, niech przekażą markę komuś, komu na niej zależy, choćby ekipie z new blood, przynajmniej w temacie paździeżowej oprawy na pewno się wywiążą z zadania, bo pójście w jakieś superhiper PBR renderingi w grze która ma być growym odpowiednikiem filmów klasy B z lat 60 XX wieku to po prostu błąd. Jeżeli wahasz się czy kupić, to nigdy powyżej 20 pln
Posted 4 November, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
No one has rated this review as helpful yet
14.7 hrs on record (12.8 hrs at review time)
We wszystkich próbach przeniesienia komiksów Moebiusa do świata gier skupiano się bardziej na przeniesieniu kreski, niż na klimacie samych historii, Jusant idzie inną drogą, oprawa jest twórczym rozwinięciem stylu Moebiusa, natomiast sama historia dość wiernie naśladuje to co w komiksach można znaleźć. Nie mogę się zdecydować czy dość szkicowe nakreślenie świata w którym dzieje się gra to zaleta czy wada, ale raczej świadoma decyzja twórców, podejrzewam że gra tej długości nie udźwignęłaby większego world buildingu.
Główna mechanika wspinania, mimo że czasem irytująca, to koniec końców daje więcej satysfakcji niż wspinaczka w ostatnich odsłonach Assassins Creed, gdzie wszystko dzieje się automatycznie, a nie jak za czasów trylogii o Ezio, gdzie znalezienie chwytów na wieżach to była mini gra, sama wspinaczka w samej grze była też większym wyzwaniem. Dobry dzwięk, bardzo wyraźne efekty DSP, gdzie zmiana wielkości pomieszczenia jest zauważalna. Generalnie polecam, gra nie jest długa, ale satysfakcjonująca
Posted 5 October, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
2 people found this review helpful
44.3 hrs on record (36.2 hrs at review time)
gra ubisoftu bez budżetu ubisoftu

- powtarzalne/irytujące/mało satysfakcjonujące walki

+ ładna grafika

- z kiepską optymalizacją, gra wygląda ok, ale nie tak ok, żeby na przeciętnych/poniżej przeciętnych ustawieniach swirować chłodzeniem na RTX2070s, to jest raczej poziom dla którego niezbyt dużym wyzwaniem, ale na granicy, powinien być gtx970s

- fedexowe questy idź tam, zabij to, przynies cos, zazwyczaj na tyle daleko że zastanowisz się w połowie czy chce ci się tam iść, i zaczniesz szukać znaczników z questami po drodze żeby nie łazić na pusto

- tak jak doceniam pomysł z narratorem, to jest on I R Y T U J Ą C Y, szczególnie że rzuca teksty jakby żywcem wzięte z książek paolo coelho, niby głębokie/zabawne pustosłowie które jedyne co robi, to wypełnia pustkę. Do tego tych kwestii nie ma zbyt dużo, więc po kilku godzinach, nawet jak ci się co w tym podobało, to jedyne czego chcesz, to żeby w końcu się zamknął, bo wszystko już słyszałes
- Jakies dziwne hotpatche na systemach, mój ulubiony to stamina. Można biegać do woli, i stamina nie spada, no chyba że wejdziecie do wody, wtedy bohater zamienia się w emeryta po wylewie, wtedy nagle też stamina zużywa się podczas skakania, choć znowu, można zdobyć mutacje która pozwala przelewitować nad tym.

gra nie pamięta że się jakies zadanie wykonało "przypadkiem", więc nie ma opcji jak w wiedzminie 3 że jakieś zadanie wykonasz organicznie

- gra niestety skaluje się do poziomu gracza, co w połączeniu z tym że walki w tej grze są (patrz wyżej) sprawia że po prostu eksploracja jest NUDNA. Wolałbym podział mapy na rejony w które nie warto iść, bo dostanie się baty, ale pewnie ktoś musiałby zrobić lepszy design świata

- zagadki, znowu ktoś miał ambicje, ale koniec końców wyszło tak se, są one albo zbyt łatwe, albo irytujace, bo główną zagadką to jest co ktoś kto ją projektował miał na myśli, bo są nieczytelne.

Generalnie, miałem się nie znęcać nad tą grą, w końcu to coś z półki A+, ale samo wyszło. Miałem 3 podejścia do niej, i za każdym razem bardzo szybko mnie odrzucała, ale stwierdziłem że może jednak się przemęczę i to się później rozbuja, ale nie, to jest bardzo przeciętny open world, udający że jest czymś więcej.
Posted 8 September, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
1 person found this review helpful
85.1 hrs on record (84.7 hrs at review time)
Ta gra jest tak dobra, jak kontrowersyjny jest kierunek artystyczny oprawy graficznej, tzn. tak jak gra jest generalnie solidna, to ma parę rzeczy które się nie bronią, tak oprawa jest fatalna, i ma parę rzeczy które się bronią.
Rozumiem że to remake gry która powstała ćwierć wieku temu, i zdaje sobie sprawę że gra ma stosunku do oryginału masę usprawnień, niemniej, trochę zbyt często czułem się po prostu zagubiony, czego w takim Prey, który jest pod każdym względem lepszy, nie doświadczałem. Gra zupełnie nie ułatwia wielu rzeczy, najlepiej gdyby gracz usiadł z kartką w ręku i sobie notował, bo odnajdywanie tych wszystkich informacji w logach to katorga. Gra nie supportuje też czegoś takiego jak znaczniki na mapie nanoszone przez gracza, więc nawet sami sobie nie możemy sobie pomóc. Kolejny element który jest bad design by design to interfejs, gra praktycznie wcale nie ułatwia zarządzania ekwipunkiem, gdzie powinna sama sortować zasoby gdy jest miejsce żeby wziąć coś więcej. Do tego ktoś wpadł na genialny pomysł dystorsji na interfejsie gdy dostajemy obrażenia, co np. gdy dostajemy je od promieniowania potrafi trwać długo, co w połączeniu mało wyrazistym podświetleniem aktywnego elementu sprawiło że przynajmniej kilka razy zginąłem, bo nie mogłem go znaleźć. Gra też nie ułatwia czyszczenia z amunicji porzuconej przez przeciwników broni, co jest upierdliwe gdy masz pełne inventory, trzeba wtedy coś wyrzucić, wziąć broń, rozładować, wyrzucić, wziąć to co wyrzuciliśmy. Upierdliwe. To samo z przetwarzaniem zasobów na złom, niestety, żeby to zrobić, trzeba ten "rupieć" jak to gra nazywa, mieć w inventory, następnie wcisnąć magiczny przycisk. Niestety, gra wtedy przerabia wszystko to co uznaje za rupieć, tzn. jedzenie (można tak odzyskać część życia) czy karty kredytowe(można w bankomatach wypłacić z nich walutę gry). Takich niedoróbek, szczególnie od strony UX jest masa, co w połączeniu z absolutnie najgorszą oprawą graficzną za te pieniądze sprawia że wielu epileptyków może od gry odpaść, bo gra jest zaszumiona. Na poziomach często nie wiadomo co wcisnąć, a co jest tylko dekoracją, bo wszystko świeci i błyska. Wiem że oprawa graficzna ma swoich fanów, ale nie dajcie sobie wmówić że to jest dobre, to jest po prostu złe, nie tak złe że aż dobre, po prostu złe. Natomiast muzyka ma momenty, dobrze że przynajmniej w tym wypadku jest inna niż w oryginale, jak miałbym do czegoś porównać, to do ww. Prey, czyli jest dobrze. Często zresztą będziecie się czuć jak byście grali w Prey, tylko zrobionego przez ludzi mających fatalne poczucie estetyki.
Posted 14 August, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
< 1  2  3 ... 9 >
Showing 1-10 of 84 entries